Łódzki snajper strzela do ludzi
Na Retkini w okolicach pawilonu handlowego "Tęcza", grasuje snajper. Przedwczoraj wieczorem ostrzelał z wiatrówki trzech przechodniów. 29-letnia kobieta trafiła na pogotowie ratunkowe z przestrzelonym uchem.
29.11.2003 | aktual.: 29.11.2003 10:15
- Wracałam z miasta z zakupami, gdy poczułam smagnięcie w ucho. Zrobiło mi się ciepło i zalałam się krwią. Zaczęłam uciekać, ile sił w nogach - opowiada poszkodowana. Snajper wymierzył do niej ponownie i oddał jeszcze kilka strzałów. Kobieta opowiada, że słyszała świst pocisków przelatujących obok jej głowy. To cud, że nie została trafiona. Postrzelona biegła w kierunku kładki przerzuconej nad al. Wyszyńskiego. Gdy zobaczyła, że w pobliżu jest budka telefoniczna, poprosiła mężczyznę, który był w środku, aby powiadomił pogotowie ratunkowe i policję.
Kolejnymi ofiarami szaleńca są 49-latka i 29-letni mężczyzna. Kobieta została postrzelona w okolice serca. Uderzenie pocisku zamortyzowało jednak ubranie. Mężczyzna otrzymał postrzał w bark. Dzięki grubej kurtce, którą miał na sobie, ma tylko siniaka.
Wczoraj pokrzywdzeni składali wyjaśnienia w komisariacie policji przy ul. Armii Krajowej. Funkcjonariusze sporządzili m.in. szkic sytuacyjny. Ustalą skąd padły strzały. Wszystko wskazuje na to, że z balkonu bloku położonego równolegle do al. Wyszyńskiego. Jego mieszkańcy mówią, że wieczorem, kiedy ostrzelano przechodniów, w jednym z mieszkań na piętrze odbywała się libacja suto zakrapiana alkoholem. Policjanci sprawdzają ten ślad.
Mieszkańcy okolicznych bloków mówią, że nie jest to pierwszy przypadek ostrzelania przechodniów w okolicach pawilonu handlowego "Tęcza". Twierdzą, że snajper działa co najmniej od dwóch miesięcy. - Nigdy nie wiadomo kiedy padną strzały. Ja na wszelki wypadek, nie przechadzam się w pobliżu bloku, z którego szaleniec prowadzi ogień - mówi mieszkanka bloku przy al. Wyszyńskiego.