Łódzka tragedia może się powtórzyć!
Gdyby do zamieszek podczas juwenaliów doszło
nie w Łodzi, lecz w Warszawie, to Warszawiacy szliby w marszu
milczenia. W magazynach stołecznych oddziałów prewencji, tak jak w
Łodzi, ostre pociski trzymane są z gumowymi - informuje "Życie
Warszawy".
W magazynie broni warszawskich oddziałów prewencji w Piasecznie też są pociski typu breneka. W Łodzi takie naboje leżały obok pocisków gumowych. Ktoś je pomylił i zginęły dwie niewinne osoby. Dlaczego funkcjonariusze trzymają je razem? Winna jest temu przestarzała procedura. W ciągu dnia nie ma problemu, bo naboje wydaje magazynier. Gorzej jest w nocy. Magazynier wtedy nie pracuje. Dlatego oficer dyżurny w szafie trzyma pewną liczbę strzelb oraz amunicję. Na wszelki wypadek - pisze gazeta.
"Jeśli wydarzy się coś o pierwszej w nocy (tak jak w Łodzi), nikt nie będzie czekał, aż przyjedzie magazynier" - tłumaczy Jacek Piątkowski, były naczelnik warszawskich oddziałów prewencji, obecnie komendant policji w Legionowie. Pociski breneka i te gumowe łatwo pomylić. Nawet są w identycznych pudełkach po 25 sztuk. Doświadczony policjant rozróżni je po wadze. Breneki są cięższe. Funkcjonariusz z kilkumiesięcznym stażem, w stresie może mieć z problem z rozróżnieniem. Pozostaje mu wiara, że otrzymał od kolegów odpowiednią amunicję - pisze "Życie Warszawy". (PAP)