Litwa jest jak zdrowie
Nasze nadzieje i nasze obawy związane z Unią
są podobne do litewskich. Podobne są też reguły referendum. Z
Litwy płynie więc kilka wniosków dla nas - pisze w "Gazecie Wyborczej" Dominika
Pszczółkowska.
12.05.2003 | aktual.: 12.05.2003 06:46
Jej zdaniem, najważniejszym przesłaniem kampanii powinno być "przyjdź i zagłosuj". Władze Litwy, nie na żarty przestraszone niską frekwencją w referendum węgierskim (46%) ruszyły do galopu. W Polsce eurosceptycy są o wiele głośniejsi - tym bardziej trzeba mobilizować zwolenników Unii. I nie powtarzać błędów Litwy, gdzie za dużo mówiono o pieniądzach, rolnictwie, a za mało o historycznej decyzji i końcu podziału Europy.
Najżwawsza na Litwie była młodzież. Urządzała pomysłowe imprezy, debaty, rozstawiała po parkach strusie z głową w piasku ("Nie bądź strusiem..."). Także w Polsce głos młodych ludzi może być skuteczniejszy niż nudne apele polityków - podkreśla publicystka.
Litwa zrobiła wszystko, by ułatwić głosowanie. Obywatele mogli głosować pocztą, nawet w specjalnych okienkach w supermarketach. Referendum po raz pierwszy trwało dwa dni. O frekwencji informowano na bieżąco. I ludzie masowo do urn ruszyli dopiero w niedzielę koło południa, gdy podano, że do 50-proc. progu jeszcze dużo brakuje.
"Litwo, ojczyzno moja, ty jesteś jak zdrowie" - powtarzam w nadziei, że także w Polsce referendum wygramy - konkluduje Dominika Pszczółkowska. (mk)
Więcej: Litwa jest jak zdrowie