Lider Ich Troje przed sądem
Pierwsza rozprawa w procesie lidera zespołu Ich Troje, Michała Wiśniewskiego, o spowodowanie obrażeń ciała u nastoletniej fanki odbyła się przed częstochowskim sądem grodzkim. Wiele wskazuje na to, że proces będzie trwał bardzo długo.
16.09.2003 | aktual.: 16.09.2003 17:02
Niespełna 18-letnia dziś Monika O. oskarża wokalistę, że podczas koncertu jesienią 2001 roku, skacząc ze sceny na publiczność, spowodował uszkodzenia jej ciała. Podczas pierwszej rozprawy poszkodowana podtrzymała swoje zarzuty, złożone w sądzie w trybie oskarżenia prywatnego.
Wiśniewski nie przyznał się do winy, a jego obrońca wnioskował o wezwanie świadków, m.in. innych członków zespołu Ich Troje oraz pracowników ochrony zatrudnionych podczas koncertu, na którym miało dojść do obrażeń ciała u Moniki O.
Kontrowersyjne zdarzenie miało miejsce w październiku 2001 roku podczas koncertu zespołu Ich Troje w częstochowskiej hali Polonia. Według Moniki, lider zespołu niespodziewanie rzucił się ze sceny na publiczność, przewrócił dziewczynę, która w wyniku upadku doznała obrażeń i trafiła do szpitala.
Mimo negocjacji, nie doszło do ugody między stronami. Monika O. i jej matka żądały 50 tys. złotych odszkodowania. Na rozprawie pojednawczej, w marcu bieżącego roku, Michał Wiśniewski zgłosił gotowość zapłacenia takiej kwoty, ale nie na rzecz Moniki, a na cel społeczny. Argumentował, że nie czuje się winny i przeprosił dziewczynę, że koncert Ich Troje zakończył się dla niej tak przykro.
Teraz sprawa ma charakter procesu karnego i w akcie oskarżenia nie ma już mowy o odszkodowaniu. Oskarżenie wskazuje art. 157 kk, który za udowodnienie przestępstwa przewiduje karę grzywny, ograniczenia lub pozbawienia wolności, w zależności od tego, czy przestępstwo zostanie uznane za umyślne.
Zeznając we wtorek przed sądem Michał Wiśniewski powiedział, że nie czuje się winny, a o obrażeniach Moniki O. dowiedział się w wiele miesięcy po fakcie. Piosenkarz utrzymuje, że podczas tamtego koncertu nie zrobił nikomu krzywdy, bo - jak powiedział - "robiąc komuś krzywdę, nie można tego nie zauważyć".
O tym, że Wiśniewski skoczył ze sceny wprost na dziewczynę, przewracając ją, a obrażenia, których doznała, wymagały interwencji lekarskiej, mówili przed sądem świadkowie - siostra i koledzy Moniki O. Dziewczynę podniesiono z parkietu i zaniesiono do karetki pogotowia. W szpitalu spędziła prawie dwa tygodnie. O tym, że Monika O. do dziś musi pozostawać pod nadzorem neurologa, ma kłopoty z koncentracją i opuściła się w nauce, zeznała jej wychowawczyni z liceum.
Sąd zdążył przesłuchać we wtorek tylko jednego świadka obrony. Bartosz L., szef ochrony osobistej Wiśniewskiego, powiedział, że "widział wszystko najlepiej" i nie pamięta, żeby Wiśniewski upadł. Według niego, "ludzie go przechwycili i był niesiony na rękach".
Po rozprawie lider zespołu Ich Troje powiedział dziennikarzom: "Sąd będzie decydował, czy jestem winny. Nie zrobiłem nic złego. Jest mi bardzo przykro". Michał Wiśniewski zgodził się z opinią, że proces może się ciągnąć bardzo długo. "Najpierw myślałem, że to będzie serial, a widzę, że będzie tasiemiec" - powiedział. Termin następnej rozprawy wyznaczono na 27 października.