Licealiści chcą poprawiać maturę
Już ponad 10 tys. maturzystów mimo zdanej
matury zapisało się na jej poprawkę. Korzystają z nowej możliwości
- powtarzania egzaminu nie po to, by zdać, ale by podnieść liczbę
zdobytych punktów - podaje "Gazeta Wyborcza".
18.08.2005 | aktual.: 18.08.2005 07:53
Możliwość poprawiania zdanego za pierwszym razem egzaminu to nowość tak jak zastąpienie egzaminów wstępnych na uczelnie nową maturą. Kandydat z lepszymi wynikami matury ma większe szanse na indeks.
Na poprawki zapisują się głównie ci, którzy nie dostali się na studia albo zostali przyjęci nie tam, gdzie chcieli. Poprawione wyniki - według dziennika - dają im szansę dostania się na wymarzone studia podczas przyszłorocznej rekrutacji.
Tomek z II LO w Łodzi, który nie dostał się na anglistykę (zabrakło mu czterech punktów), zapisał się na sesję poprawkową. Chcę poprawić maturę z języka obcego, bo za rok będę podchodzić do anglistyki jeszcze raz - mówi gazecie.
Wśród poprawkowiczów są też tacy jak Kaja Świerzewska z Bydgoszczy. Chce zdawać ponownie, choć na wybraną architekturę dostała się bez problemu. Podejdę znowu do matematyki. Z poziomu rozszerzonego dostałam tylko 54%, a muszę sobie udowodnić, że z maty jestem świetna - tłumaczy swoją decyzję.
Sesja poprawkowa będzie w styczniu. Uczniowie niczego nie ryzykują. Jeśli zimą uzyskają gorszy wynik od majowego, ważny pozostanie ten pierwszy.
To świetnie, że aż tylu młodych ludzi chce ulepszać swoje matury - komentuje wiceminister edukacji Anna Radziwiłł. Przyznaje jednak, że tak wielu poprawkowiczów to obciążenie organizacyjne dla szkół i finansowe dla budżetu państwa.
Majowa nowa matura kosztowała 60 mln zł. Zdawało ją ponad 300 tys. osób. Wychodzi 200 zł na jednego maturzystę - szacuje "Gazeta Wyborcza".