Lewa kasa SLD
Sensacyjne zeznania Marka K. Pieniądze
wyprowadzone z osławionego Wojewódzkiego Funduszu Ochrony
Środowiska w Łodzi zasilały nieoficjalną wyborczą kasę SLD.
Pośrednikiem miał być m.in. Andrzej Pęczak, dziś szef sejmowej
komisji kontroli państwowej - czytamy w "Gazecie Wyborczej". Takie są
wnioski z wyjaśnień złożonych w prokuraturze przez byłego prezesa
Funduszu - ustalili dziennikarze dziennika i Radia Łódź.
03.07.2004 | aktual.: 05.07.2004 15:01
Przełom w prowadzonym trzy lata z okładem śledztwie nastąpił, gdy w marcu (po trzech miesiącach ciężkiego aresztu w Łęczycy) przemówił Marek K. - wieloletni prezes łódzkiego WFOŚ, dysponującego rocznie ponad 200 mln zł - podaje "Gazeta Wyborcza". Marek K. stworzył system spółek-córek, w którym ciepłe posady dostawali prominentni działacze partyjni - głównie SLD i PSL (np. Anita Błochowiak czy Józef Niewiadomski, niegdyś I sekretarz Komitetu Łódzkiego PZPR, przez osiem lat prezydent Łodzi, w 1986 r. - minister budownictwa) - pisze dziennik.
Według "Gazety Wyborczej", w obszernych wyjaśnieniach przed prokuratorem Marek K. mówi wprost o pieniądzach na kampanię wyborczą SLD, które przekazywał: (Andrzejowi Pęczakowi (poseł, były wojewoda i baron Sojuszu w Łódzkiem) i (Waldemarowi Matusewiczowi (wówczas marszałek województwa, dziś prezydent Piotrkowa, aresztowany miesiąc temu za łapówkarstwo). Przesłuchanie miało dramatyczny przebieg. Prezes K. cały czas płakał. Twierdził, że pieniądze z WFOŚ dawał Pęczakowi oraz Matusewiczowi na ich żądanie - bo właśnie od nich zależało utrzymanie przezeń prezesury Funduszu. A ta oznaczała dobre zarobki i wysoki poziom życia - podaje gazeta.
K. mówił wprost, że liczył, iż sprawa nigdy się nie wyda. Pęczak i Matusewicz mieli go zapewniać, że mają nad wszystkim kontrolę i będą go chronić. Marek K. szczegółowo opisał też okoliczności przekazania pieniędzy - informuje "Gazeta Wyborcza". Na pokrycie długów po samorządowej kampanii wyborczej SLD z 1998 r. i "innych zobowiązań partii" miał osobiście dać Pęczakowi 40 tys. zł (w dwóch transzach: 10 i 30 tys.), a Matusewiczowi - 20 tys. (dwa razy po 10 tys.) - pisze dziennik. (PAP)