Leszek Miller w trzech odsłonach
Jak na szefa rządu, wokół którego szaleją polityczne burze z piorunami, Leszek Miller zachowuje imponujące opanowanie. Zniknęły jednak prawie bez śladu poczucie humoru, pewność siebie i agresja wobec krytyków, tak charakterystyczne dla premiera na początku kadencji - uważają dziennikarze "Super Expressu" po blisko godzinnej rozmowie z Leszkiem Millerem.
14.04.2003 | aktual.: 17.04.2003 10:07
Widać, że premier jest już zmęczony spekulacjami, czy jego rząd wkrótce upadnie - piszą dziennikarze.
Równie niechętnie wypowiada się o bezrobociu. Twierdzi, że wkrótce liczba bezrobotnych zacznie spadać, ale nie określa bliżej, na czym opiera ten optymizm. Ożywia się dopiero, gdy mowa jest o wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Poproszony o osobistą prognozę co do wyniku referendum, zastanawia się przez dłuższą chwilę. "Zaryzykuję" - oświadcza wreszcie. Przewiduje, że koniec końców w głosowaniu weźmie udział aż 60% uprawnionych i taki sam procent powie Unii "tak".
Najchętniej Leszek Miller mówi o swojej wnuczce i sprawach prywatnych. Cieszy się, że w święta będzie mógł pójść z wnuczką do ZOO, a wcześniej, jeśli ona zechce, także ze święconką do kościoła.
Dawnego, filuternego Leszka Millera dziennikarze dziennika rozpoznali tylko raz w trakcie rozmowy, gdy powiedział, że - według żony - wieczorami "zasypia już w drodze do łóżka".
Dziennikarze zapytali, jak to pogodzić z wizerunkiem polityka, który tak niedawno zyskał tytuł "najseksowniejszego Polaka". Miller rozpromienia się. "Żona nie miała na myśli weekendów" - zapewnił z chytrym uśmiechem, który przypomina jego lepsze czasy. (mk)