Lekcje (współ)życia
Matka ucznia piątej klasy Szkoły Podstawowej nr 15 w Katowicach twierdzi, że jej syn wraz z kolegami oglądał na lekcjach informatyki filmy pornograficzne! Wczoraj do szkoły wkroczyła policja. Badanie dysków komputerów potwierdziło, że dzieci oglądały strony porno w Internecie. Kobieta uważa, że prawdopodobnie działo się to za cichym przyzwoleniem nauczyciela.
18.06.2004 | aktual.: 18.06.2004 12:13
- Mój Piotruś (imię dziecka zmienione) od pewnego czasu nie chciał we wtorki chodzić do szkoły. Kiedy wypytałam go o przyczyny, opowiedział mi, że jego kilku kolegów na informatyce wchodziło na strony pornograficzne i oglądało filmy z bardzo ostrymi scenami. Syn był w szoku. Kiedy spytałam, co widział na ekranie monitora, powiedział, że wszystko: "cycki, siusiory i dziurki" - opowiada matka. 11-letni Piotruś mówi, że koledzy grali też w brutalne, pełne krwi gry, w których w pewnym momencie na ekranie pojawiała się scena homoseksualnego gwałtu. Wystarczyło rozklikać teczkę o nazwie "uczeń1". Kobieta zadzwoniła do "DZ" w środę. Tego samego dnia powiadomiła o swoich podejrzeniach Komendę Miejską Policji w Katowicach.
- To jest postępowanie wyjaśniające. Na tym etapie można powiedzieć, że do opisywanych przez chłopca sytuacji rzeczywiście doszło - mówi kom. Klaudia Kotuła z Komendy Miejskiej Policji w Katowicach.
Grażyna Trzęsimiech, dyrektorka SP 15, jest zszokowana całą sytuacją. - Nie mogę niczego komentować, dopóki sprawa nie zostanie przez policję dokładnie zbadana. Mam nadzieję, że podejrzenia matki nie potwierdzą się - mówi Grażyna Trzęsimiech. Nauczycielowi mogą zostać postawione zarzuty zaniedbania obowiązków służbowych i rozpowszechniania treści pornograficznych.
Czy można zabezpieczyć komputer tak, aby w pracowni szkolnej uczniowie nie mogli wchodzić na strony przeznaczone tylko dla dorosłych? Nie, i to nawet przy zainstalowaniu tzw. filtru rodzinnego.
Większość nastolatków, od małego obcujących z komputerem, bez problemu radzi sobie z tak słabymi zabezpieczeniami. Poza tym strony pornograficzne wyświetlają się nawet, gdy w wyszukiwarce internetowej wpisze się pozornie niewinnie brzmiące hasła np. piekarnia, prysznic, lody, ciasteczka... Słowem: nie ma mocnych. Jeśli ktoś chce obejrzeć rozbierane sceny, to znajdzie je bez większego trudu. Tylko dobry nauczycielski dozór może takim przypadkom zapobiec. Czy w katowickiej Szkole Podstawowej nr 15 był on skuteczny? To wykaże policyjne dochodzenie.
- Pracownia informatyczna z dostępem do Internetu w naszej szkole została uruchomiona dopiero na przełomie kwietnia i maja. Zatrudniliśmy doświadczonego nauczyciela informatyki. Sieć montowała nam specjalistyczna firma - mówi Grażyna Trzęsimiech, dyrektor SP 15.
Komputery w szkolnej pracowni są podłączone do serwera i mają zamontowane CD-romy. Pracę uczniów kontroluje nauczyciel, a przynajmniej może to robić. Jest on administratorem serwera. Jeśli uczniowie, jak twierdzi matka jednego z nich zaglądali bez kontroli na strony pornograficzne i oglądali zamieszczone tam zdjęcia i filmy, powinien pozostać po tym ślad m.in. w logach serwera. Wprawny informatyk bez trudu je odnajdzie i sprawdzi, jakie połączenia z komputerów były dokonywane. W SP 15 pracowali nad tym wczoraj policyjni technicy.
- Chciałabym tylko, aby moje dziecko mogło bez stresu chodzić do szkoły. Dlatego też zdecydowałam się na telefon do DZ oraz wizytę na policji. Każda inna matka na moim miejscu zrobiłaby to samo - mówi mama 11-letniego Piotrusia.
Dyrektor szkoły zapewnia, że nie dotarł do niej żaden sygnał od uczniów o tym, jakoby na lekcjach informatyki dzieci oglądały pornograficzne treści.
- Wydaje mi się, że o tym zaraz zrobiłoby się wśród uczniów głośno. Dzieciom w tym wieku trudno jest utrzymać coś w tajemnicy. Na pewno któryś coś by wygadał i wiadomość dotarłaby do nauczycieli. Nic takiego jednak się nie stało. Jesteśmy bardzo zdenerwowani tą sytuacją - wyjaśnia dyr. Grażyna Trzęsimiech.
Dyrektorka jest zszokowana wizytą policji w szkole. Ma nadzieję, że wszystko zostanie wyjaśnione. Funkcjonariusze rozmawiali wczoraj z chłopcami z piątej klasy i w obecności nauczyciela informatyki kontrolowali komputerową sieć. Wszystko do sprawdzenia
- Moja znajomość informatyki jest niewielka. Nie wiedziałam, że można sprawdzić, na jakie strony internetowe wchodzą uczniowie, dlatego nie prosiłam o to nauczyciela. Nie wiem, czy kontrolował to z własnej inicjatywy - wyjaśnia dyrektor SP 15.
W SP 15, tak jak i w większości innych szkół zdarza się, że dzieci przynoszą do szkoły pisma erotyczne, czy wręcz pornograficzne. Zainteresowanie seksem u nastolatków nie powinno nikogo dziwić. Jednak w jakim kierunku ono pójdzie zależy głównie od wychowania i to tego zarówno w domu, jak i w szkole.
Aldona Minorczyk-Cichy