Lekcje dla przestępców
Kryminalne programy telewizyjne często służą bandytom jako instrukcje.
13.09.2005 09:07
Powołując się na magazyn "New Scientist" "Metropol". pisze, że specjaliści w wielu krajach odmawiają udziału w programach kryminalnych. Włamywacze nauczyli się bowiem czerpać wiedzę z tych materiałów, np. zostawiają na miejscu przestępstwa przypadkowo znalezione niedopałki, aby skierować tok śledztwa na fałszywy trop.
- Jest w tym dużo prawdy; dla stacji telewizyjnych liczy się teraz przede wszystkim zysk, a że po drodze pada gęsto trup, to już jest pochodna tego zysku, mówi poseł i były antyterrorysta Jerzy Dziewulski. Rzecznik stołecznej policji nadkom. Mariusz Sokołowski przyznaje, że taki problem istnieje. - Jest to odwieczny spór kryminologów. Jedni uważają, że takie programy uczą jak nie stać się ofiarą przestępstwa, a inni, że przede wszystkim edukują samych kryminalistów - mówi Sokołowski.
Najstarszy program w telewizji polskiej, rekonstruujący przestępstwa i zbrodnie, to "997" Michała Fajbusiewicza. - My tu nic nie wymyślamy, odtwarzamy tylko to, co już się stało, zawsze odbywa się to po konsultacjach z policją, zapewnia Sławomir Frank, współpracujący przy tworzeniu programu.
W dobie zagrożenia terrorystycznego sprawa nabiera jeszcze większego znaczenia. Międzynarodowe stowarzyszenie specjalistów bombowych z siedzibą na Florydzie sugeruje, aby informacje o technikach stosowanych przy zamachach terrorystycznych nie trafiały na łamy prasy. Chodzi o to, by nie podawać, w jaki sposób zamachowiec wniknął do strzeżonego obiektu lub jak ominął zabezpieczenia.
Dziewulski jako przykład godny potępienia podaje świeżo wydrukowaną przez urząd miejski w Warszawie 80-stronicową instrukcję dotyczącą postępowania w sytuacji zagrożenia. - Znalazłem tam ostrzeżenie, aby w miejscu opanowanym przez terrorystów nie stawać przy drzwiach, bo antyterroryści zwykle gwałtownie nimi wchodzą, wybijając szyby. Zaraz potem dodano, że do środka mogą zostać wrzucone granaty hukowe, których nie należy się bać, ponieważ są zupełnie nieszkodliwe. Pytam się, dla kogo to jest informacja, dla zwykłych ludzi czy dla terrorystów - oburza się Dziewulski.