Lekcja wychowawcza
Młodociani przestępcy z technikum w Toruniu, którzy znęcali się nad nauczycielem, powinni zostać surowo ukarani, ale nie tylko oni. „Budzik”, „Filut”, „Karzeł” i inni nieletni sadyści oraz sadystki, nie wzięli się znikąd. W szkołach trwa próba sił: uczniowie – nauczyciele. Obok młodzieży winni są także rodzice oraz nauczyciele. Cóż to za tłumaczenie, że pani dyrektor „nie wiedziała”, że rada pedagogiczna „nie wiedziała”, że w szkole nikt o tym nie mówił i tym podobne trele morele. Czy gdyby maltretowano np. katechetę, to Kościół również by o tym „nie wiedział” i tolerował molestowanie duchownego? Jeżeli w komisariacie policji trwają zabawy z prostytutkami, to cóż to za tłumaczenie, że komenda wojewódzka nie wiedziała? Są w społeczeństwie instytucje, na których trzyma się ład, do nich powinna należeć szkoła. Zadaniem szkoły jest nauczać nie tylko twierdzenia Pitagorasa, ale zachowania w życiu, w tym szacunku dla innych oraz dla elementarnych norm współżycia społecznego. Szkoła powinna być przyjazna (u nas
często nie jest), ale wszystko ma swoje granice. Chowanie dzieci nie może oznaczać bezkarności. Jeżeli nauczyciel wykazuje oznaki słabości, ma tak niski autorytet, że uczniowie mają go za hetkę - pentelkę, to jest to także wina jego samego oraz szkoły. Oczywiście, do szkoły, zwłaszcza do techników, trafia często tzw. element, z którym w pojedynkę trudno sobie poradzić, gdyż jest wychowankiem środowiska – rodziny, szkoły, Kościoła, ulicy, a także całego społeczeństwa, np. mediów, które się brutalizują. Ideałem byłoby współdziałanie ich wszystkich oraz mniej pobłażania – więcej odpowiedzialności. Zanim jednak osiągniemy ideał, należy uczynić minimum: prowodyrów wyrzucić, klasę rozwiązać, wychowawczynię, rodziców i wszystkich, którzy przymykali oczy – do kąta.
09.09.2003 | aktual.: 09.09.2003 10:46