PolskaLecą głowy w śląskim oddziale NFZ

Lecą głowy w śląskim oddziale NFZ

W śląskim oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia wszyscy pytają kto poleci następny. Wniosek o odwołanie ze stanowiska Marka Piekarskiego, który dyrektorem oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia został dzięki protekcji SLD, nikogo nie dziwi.

Lecą głowy w śląskim oddziale NFZ
Źródło zdjęć: © Dziennik Zachodni

22.09.2006 | aktual.: 22.09.2006 09:11

Opinia Rady oddziału w tej sprawie też nie ma żadnego znaczenia. Prezes NFZ Andrzej Sośnierz, dzięki zmienionym przepisom, może układać personalne puzzle jak chce i powołać nowego dyrektora także bez zgody Rady.

Do tej pory Sośnierz udowodnił, że konsekwentnie realizuje swe pomysły i dlatego możemy ze stuprocentową pewnością przyjąć, że po 27 września, kiedy to Rada NFZ zbiera się na swym posiedzeniu, by zaopiniować kadrowe decyzje Sośnierza, nowym dyrektorem będzie Marek Szewczyk.

Od dawna spodziewano się tej nominacji. Sośnierz, w czasach, gdy był dyrektorem Śląskiej Regionalnej Kasy Chorych, stworzył zespół niezwykle lojalnych, ale i twórczych współpracowników, którzy gotowi byli pójść z nim nawet w ogień. Właśnie Szewczyk do takich należy.

Teraz należy się spodziewać kolejnych powrotów. To jednak zadanie nowego dyrektora, który musi najpierw przygotować wolne stanowiska. Na pierwszy ogień pójdą wicedyrektorzy oddziału: Janusz Łach, obecnie odpowiadający za finanse, Janusz Markowicz, zajmujący się świadczeniami medycznymi dla służb mundurowych i Lech Wędrychowicz, wicedyrektor ds. medycznych.

W tym ostatnim przypadku może dojść do małej wojenki.

Wzajemna niechęć Sośnierza i Wędrychowicza znana jest od dawna. Sprawę odwołania Wędrychowicza komplikują jednak jego bliskie związki z Samoobroną. Warto przypomnieć, że to sam Andrzej Lepper blokował przyjście Sośnierza do NFZ, a Wędrychowicz był nawet przymierzany do stanowiska wiceministra zdrowia.

Przez ostatnie lata oddział Funduszu stał się cichą przystanią dla działaczy SLD, którzy tu znajdowali ciepłe posadki. Pracę znaleźli tu m.in. mąż i synowa dwóch posłanek Sojuszu, a także lokalni członkowie tej partii.

Jednocześnie w oddziale dochodziło do oszczędnościowych zwolnień osób, które nie miały protekcji.

Merytorycznych uwag do dyrektora Piekarskiego nie miałam i nie będę głosować za jego odwołaniem - deklaruje Ela Kwaśnicka z Rady Oddziału.

Agata Pustułka

Zobacz także
Komentarze (0)