Lato dopiero za rok

W biurze prognoz pogody urywają się telefony: „Czy to prawda, że tegoroczne lato będzie mokre i zimne?”. Pytania o pogodę na lato elektryzują Polaków bardziej niż piłkarskie mistrzostwa Europy.
Po długiej zimie i chłodnej wiośnie z nadzieją wyglądamy promieni słońca. Prognozy nie napawają jednak optymizmem.

22.06.2004 10:44

Cóż, „Klimat zawsze był przeciwko człowiekowi”, mawiał jeden z bohaterów „Misia” Stanisława Barei. Od kilku lat stał się wyjątkowo dokuczliwy. A wszystkiemu winne nagłe wahania temperatury i ciśnienia oraz gwałtowne przemieszczanie się frontów atmosferycznych. – Tegoroczne lato zapowiada się chłodne i deszczowe – uważa prof. Halina Lorenc z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. – Już maj był poniżej klimatycznej normy i zwiastował zimne lato.

Poprawy pogody nie przyniosą ostatnie dni czerwca, a i lipiec ma być chłodny i deszczowy. Kilku dni prawdziwego lata możemy się spodziewać dopiero w sierpniu. – Jak wykazują badania, klimat zmienia się i oscyluje w cyklicznych okresach – ochłodzeń i ociepleń. Np. cykl klimatyczny w Warszawie powtarza się mniej więcej co osiem lat. Dotychczas mieliśmy osiem lat ciepłych – z łagodnymi zimami, pogodnymi wiosnami i upalnymi, a nawet suchymi sezonami letnimi. Natomiast okres 1976-1987 był zimniejszy. Sądzę więc, że teraz czeka nas kilka lat chłodniejszych. Nie wiem, czy będzie to osiem lat. Po cyklu ośmioletnim jest bowiem cykl 11-letni, potem stuletni i niewykluczone, że obecnie cykle temperatury nałożyły się na siebie – wyjaśnia prof. Lorenc.

Cykliczność temperatury jest związana z cyklem aktywności słońca, który wynosi średnio 11 lat. Teraz aktywność słońca jest mniejsza, stąd być może chłodniejszy okres. To dwie naturalne przyczyny powodujące wahania i oscylację temperatury. To jednak nie koniec ponurych wiadomości pogodowych. Zdaniem meteorologów, przed nami coraz więcej intensywnych zjawisk ekstremalnych.

– Ocieplenie klimatu powoduje gromadzenie się energii, co w efekcie przyczynia się do występowania intensywniejszych zjawisk ekstremalnych – gradobicia, wezbrania rzek, podtopień. W najbliższych latach będą one w Polsce widoczne – twierdzi prof. Lorenc. Jej zdaniem, niepokojące prognozy – jak raport pentagoński czy film „Pojutrze”, zwiastujące nadejście katastrof klimatycznych – są jednak mocno przesadzone. Od nieustannych pytań o letnią prognozę wykręcają się, jak mogą, telewizyjni prezenterzy pogody. Z pogodą nigdy nie wiadomo. Najlepiej odpowiadać z dystansem, jak jeden z bohaterów filmu „Dom” Romana Załuskiego, zagadnięty o to, czy będzie pogoda: „Być to ona będzie, byle tylko nie padało”.

– Na dzień dzisiejszy żaden meteorolog nie ma odwagi podać pozytywnych prognoz. To nie najlepiej zwiastuje. W tej chwili jesteśmy pod wpływem północnych cyrkulacji. Kiedy ustępuje niż znad Rosji, zbiera się niż nad Skandynawią – mówi Jarosław Kret, prezenter pogody w TVP 3. Również zachowanie przyrody nie przynosi pomyślnych wieści. – Iglaki ostro odbiły, co może oznaczać, że szybko chcą złapać jak największą dawkę chlorofilu.

Słońca może być jak na lekarstwo

– Tomasz Zubilewicz, prezenter pogody w TVN, pogodził się z tym, że o wylegiwaniu na plaży trzeba w tym roku zapomnieć. – Coś mi się zdaje, że tego lata będziemy tęsknili za latem. Wszystkim, którzy zamierzają spędzić urlop nad polskim morzem, polecam, by spakowali ciepłe ubrania – radzi Zubilewicz.

A co na to wszystko niezawodni górale?

Jak to górale: z uśmiechem i optymizmem wyglądają słońca i wierzą w mądrość natury.

– Późno wiosna zwiastuje późne lato. Przyroda śićko musi se sama nadrobić – relacjonuje z Zakopanego dziennikarz Polskiego Radia, Ryszard Sikora, jak mówi, góral z gatunku zwyczajnych. W Zakopanem amerykańskie prognozy nikogo nie przestraszyły. – Już kiedyś prorokowali, że zima bedzie siarcisto i mroźno, a możno sie było łopalować.

Czy w tych przewidywaniach można znaleźć odrobinę optymizmu? Po chłodnym lecie w 1993 r. lato 1994 r. było bardzo ciepłe. – Ale teraz wcale tak być nie musi – zauważa prof. Lorenc. Długoterminowy model statystyczny stosowany w IMiGW opiera się na zależności pomiędzy temperaturą powierzchni wody środkowego Atlantyku a temperaturą powietrza i wysokością opadu w Polsce. Pozwala to opracować dość jednoznaczną prognozę. Ale... – Każda prognoza mieści w sobie element prawdopodobieństwa – pociesza prof. Lorenc. W razie czego pozostaje pogoda ducha...

Tomasz Sygut

Źródło artykułu:Tygodnik Przegląd
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)