"Bardzo żałuję, że Zenon tak zadecydował - powiedział dziennikowi wczoraj Jan Babczyszyn, który nakłonił Laskowika do powrotu na scenę. Sala przy ulicy Fredry 12 jest dla niego w dalszym ciągu w każdej chwili otwarta".
"Z perspektywy ponad dwuletniej współpracy przyznać muszę, że wielkość sali O.B.O.R.Y. (150 miejsc), a tym samym środki finansowe uzyskiwane ze sprzedaży biletów, wielokrotnie ograniczały możliwości realizacji różnych pomysłów artystycznych Zenona Laskowika i jego współpracowników" - informuje J. Babczyszyn w liście do Macieja Frankiewicza, zastępcy prezydenta Poznania.
"Ze względu na wysokie koszty utrzymania obiektu, a także nasze koszty prowadzenia kabaretu, sala była też wykorzystywana przez nas do działań komercyjnych. Realizowaliśmy w niej również inne ciekawe artystycznie projekty i tym samym sala nie mogła być do wyłącznej dyspozycji zespołu Zenona Laskowika. Właśnie te ograniczenia wámojej opinii przede wszystkim wpłynęły na jego decyzję".
Z informacji uzyskanych od Zenona Laskowika wynika, że zamierza on kontynuować działalność artystyczną pomieszczeniach należących i administrowanych przez instytucje miejskie, a także, że wierzy on w możliwość mecenatu Miasta Poznania dla swojej niezależnej artystycznej pracy - pisze "Głos Wielkopolski".(PAP)