Laptop, rower i Pan Jezus

W tym roku na Opolszczyźnie nie zobaczymy dzieci w pierwszo-komunijnych ubrankach. Synod diecezji przesunął jej datę na trzecią klasę podstawówki. Tymczasem w sąsiedniej diecezji od lat popularna jest Wczesna Komunia Święta, do której przystępują sześciolatki.

Dzieci powinny przystępować do Pierwszej Komunii Świętej w III klasie szkoły podstawowej – postanowił zakończony przed dwoma laty synod diecezji opolskiej. W tym roku rozporządzenie wchodzi w życie. – W tym roku na Opolszczyźnie nie będzie Pierwszej Komunii Świętej. Poza moją parafią – opowiada ks. Tomasz Horak, proboszcz w Nowym Świętowie. – W przyszłości będzie w III klasie. Nie rozumiem intencji wprowadzenia późniejszej Komunii świętej. Myślę, że to wbrew dekretowi świętego Piusa X, który pisał o Komunii najmłodszych. Wprowadzający zmianę argumentowali, że ponieważ nasze rodziny są coraz bardziej pogańskie, potrzebny jest program przygotowania. Jasne, taki program jest bardzo ważny. Ale przecież można go było przeprowadzić w drugiej klasie. A poza tym pamiętajmy: katecheza nigdy nie zastąpi tego, czego dzieci nie znajdą w domu. To przesunięcie o rok Pierwszej Komunii zachwiało też program katechez. Martwię się jako proboszcz małej wiejskiej parafii, kto teraz będzie ministrantem? Mam szukać tych, którzy
jeszcze nie przystąpili do Komunii? O rok skróci się też okres opieki konfesjonału nad tymi dzieciakami. One po szóstej klasie pójdą do gimnazjum i wyfruną z parafii.

– Nie możemy mówić o Pierwszej Komunii w oderwaniu od uczestniczenia w całej Mszy świętej – broni tezy synodu prof. Helmut Sobeczko. – W trzeciej klasie ten udział jest bardziej dojrzały. Gdyby chodziło o samo przyjęcie Komunii, wystarczyłaby druga klasa, a nawet przedszkole. Ale ponieważ nam chodzi o przygotowanie dzieci do uczestnictwa w liturgii, synod diecezjalny przesunął tę datę o rok. Ponieważ dziś dzieci zazwyczaj nie wynoszą modlitwy z domu, nie słyszą w nim o Bogu, mają możliwość o rok dłużej słuchać Ewangelii, przygotować się do Komunii. Chodzi o pełniejsze uczestnictwo we Mszy świętej. Dziecko w trzeciej klasie lepiej czyta, łatwiej się uczy. – Nie bał się ksiądz takiego zapisu? – pytam. – Był on dyskutowany na synodzie. To nie był mój wymysł. Przegłosowała go większość. Duszpasterze, katecheci widzieli problem: nie chcieli, by Pierwsza Komunia była jedynie barwnym folklorem, ale rzeczywistym spotkaniem z Bogiem. Oprócz szkolnej katechezy przewidzieliśmy dziesięć celebracji w kościele, które mają
wtajemniczać i rodziców, i dzieci. Dopiero startujemy, ale wierzę, że ta zmiana przyniesie pozytywne owoce. To nie żadna rewolucja: sam przystępowałem do Pierwszej Komunii w trzeciej klasie. Kiedyś to była norma – odpowiada ks. Sobeczko.

Wcześniaki na start

Ks. Klemens Kosyrczyk, powojenny naczelny „Gościa”, zadzwonił kiedyś do ks. Józefa Stokowego, katowickiego proboszcza: – Czy wiesz już o tym, że Jorg od Strobiny został biskupem? Cieszę się, ale taki młody… – Wiesz, to ten wpływ Wczesnej Komunii Świętej – podsumował znany żartowniś ks. Stokowy.

Podczas gdy w Opolu przesunięto datę Pierwszej Komunii o rok, w diecezji katowickiej od lat widać inną tendencję: Wczesną Komunię Świętą.

Aleksandra Samira-Gajny z Katowic przed laty posłała do niej swego syna. Dlaczego? – Był to czas, gdy sama się nawracałam. Ponad rok chodziłam z Przemkiem na katechezę. Dla niego było ważne to, że mnie widział na religii. Ci, którzy podnoszą argument, że brak tu formacji, nie mają racji. Rodzice osobiście przerabiają z dziećmi lekcje, razem się modlą. Takie towarzyszenie ponad rok dziecku w przygotowaniu do przyjęcia Jezusa jest niesamowicie ważne. Powiedzmy sobie szczerze: Przy Komunii drugoklasistów kapłani nie mają najczęściej kontaktu z rodzicami. Ile razy słyszałam, jak proboszczowie błagali rodziców, by przyszli na spotkania przed Komunią. Tymczasem rodziców często to nie obchodziło: biegali zamawiać knajpę, szyć sukienki. Te „wcześniaki” przyjmowały Jezusa bardzo nobliwie i święcie. Małe dzieci są bardziej niewinne, nieskażone kalkulacją, kombinowaniem, nie mają jeszcze założonych masek, nie udają. Później wielokrotnie bywałam na Komuniach „normalnych”, drugoklasistów, i widziałam, co działo się w
ławkach: chłopcy się świetnie bawili, strzelali muszkami, dziewczynki podnosiły halki, pokazywały sobie buciki. Nie chcę oczywiście generalizować, bo wszystko zależy od dziecka i od nastawienia rodziny, ale jednak są to już dzieci zżyte od dwóch lat w klasie i dla nich jest to masowa impreza. Festiwal mody, zegarków, kalkulatorów, prezentów. Ich materializm jest o wiele większy niż maluchów. Wielu podnosi argument: oni przyjmując ciało Jezusa, niczego nie rozumieją. Ale, przepraszam, kto rozumie? – Do Wczesnej Komunii najczęściej przystępują dzieci, które są co tydzień z rodzicami na Mszy – dopowiada proboszcz sporej katowickiej parafii ks. Zenon Drożdż. – Sam ze wzruszeniem wspominam swą Wczesną Komunię przed 45 laty. Po wielu latach kapłaństwa widzę, że dzieci w wieku przedszkolnym paradoksalnie głębiej przeżywają Komunię świętą i spotkanie z Jezusem. Niestety coraz mniej dzieci na Śląsku przystępuje do Wczesnej Komunii...

Papież płacze nad listem malucha

Tradycję Komunii dla przedszkolaków wprowadził święty Pius X, zwany papieżem dzieci. Po wydaniu dekretu o Wczesnej Komunii Świętej otrzymał moc listów od dzieci. Jedno z nich napisało: „Chwilami tak się czuję po Komunii Świętej, jak gdyby tatuś mój tulił mnie w ramionach. Wówczas czuję się tak szczęśliwa, że nie mogę mówić ani słowa. Ale ukochany Zbawiciel wie, jak Go kocham!”. Papież list ten czytał ze łzami i zagadnął stojącego obok prałata: „Który biskup mógłby powiedzieć coś piękniejszego po spotkaniu się z Panem w Eucharystii?”.

Pius X co roku zapraszał do Watykanu „pierwszokomunistów”. Prosił ich wówczas: Będziecie mi pomagać waszymi modlitwami, prawda? Gdy z dziećmi pierwszokomunijnymi spotkał się półtora roku temu Benedykt XVI, podeszła do niego mała Andrea i zapytała: – Moja katechetka powiedziała, że Jezus jest obecny w Eucharystii. Jak to możliwe, przecież Go nie widzę?

A Papież uśmiechnął się: – Tak, nie widzimy Go, ale jest przecież tak wiele rzeczy, których nie widzimy, a one istnieją. Nie widzimy na przykład prądu elektrycznego, a jednak wiemy, że istnieje, bo widzimy, że ten mikrofon działa, widzimy palące się światła. Tego, co najgłębsze, od czego rzeczywiście zależy życie i świat, nie widzimy, ale możemy zobaczyć, poczuć tego efekty. Elektryczności nie widzimy, ale widzimy światło. I tak dalej. Podobnie nie widzimy zmartwychwstałego Pana, ale widzimy, że tam, gdzie jest Jezus, ludzie się zmieniają, stają się lepsi. Potrafią żyć w pokoju, pojednać się. Widzimy skutki Jego obecności i możemy zrozumieć, że Jezus jest obecny.

– A jak wspominasz dzień Twojej Pierwszej Komunii? – przerwała dziewczynka. – Bardzo dobrze pamiętam ten dzień – odrzekł papież z Bawarii. – Była to piękna marcowa niedziela 1936 r. Świeciło słońce, kościół był piękny, grała muzyka, było wiele pięknych rzeczy, które pamiętam. Było nas blisko trzydzieścioro chłopców i dziewcząt z naszej małej wioski, w której mieszkało nie więcej niż 500 osób. Zrozumiałem, że Jezus przyszedł do mojego serca, odwiedził właśnie mnie. I że jest dar miłości, który rzeczywiście wart jest więcej niż wszystko inne, co może dać mi życie. Zrozumiałem, że teraz rozpoczyna się nowy etap w moim życiu. Na ile potrafiłem, obiecałem Panu: „Chciałbym być z Tobą zawsze”, i modliłem się: „Ale przede wszystkim to Ty bądź ze mną”. I tak potoczyło się moje życie. Wybieg dla małych modelek

Halo, halo… A prezenty? Benedykt XVI nie wspomniał ani słowa o prezentach. A to one przecież najczęściej skupiają uwagę dzieciaków i przysłaniają istotę Komunii.

W jednej z warszawskich parafii na wychodzące z kościoła dzieci czekały w ubiegłym roku niecodzienne prezenty… kucyki. Czy warto się dziwić, że w rozmowach dzieci słyszymy: w tym roku w dniu Komunii przyszedł do mnie nowy laptop, rower, kilka płyt DVD i Pan Jezus. W takiej kolejności. Szkoda. Nie, nie Jezusa: on pokornie przyjmuje ostatnie miejsca w rankingu. Szkoda dzieci. To od decyzji rodziców zależy, czy jak kiedyś dziewięcioletni Józio Ratzinger zauważą, że otrzymali „dar miłości, który rzeczywiście wart jest więcej niż wszystko inne”.

„Prezenty są najmniej istotnym elementem uroczystości pierwszokomunijnej i nie mogą być dla dzieci miernikiem ważności tego dnia – pisze w swym liście do duchowieństwa tarnowski biskup Wiktor Skworc. – Pierwsza Komunia to najważniejsza w życiu dziecka uroczystość liturgiczna, a nie akademia z wierszykami. Dzień nie może być komercyjnym widowiskiem, zaś ewentualne datki na Kościół wyłącznie dobrowolne, a nie w jakikolwiek sposób inspirowane przez księży” – pisze biskup.

W dokumencie znalazło się sporo konkretnych wskazówek, jak zorganizować uroczystość. Na przykład taka, że słowo Boże w czasie Mszy św. powinni czytać rodzice – pierwsi nauczyciele wiary. Filmować i fotografować mogą tylko te osoby, które ukończyły specjalny kurs i wiedzą, jak to robić dyskretnie. A ponieważ ubiór dzieci w niektórych parafiach wzbudza wiele kontrowersji, ordynariusz tarnowski apeluje, aby strój był prosty, schludny i estetyczny.

Problem ten rozwiązuje Wczesna Komunia Święta: wszystkie dzieci przystępują do niej w prostych albach. Ten pomysł praktykowany jest też w wielu polskich parafiach. Prezbiterium nie zamienia się wówczas w wybieg dla małych modelek.

A ty coś rozumiesz?

Powiedzmy sobie szczerze: wiek dzieci przystępujących do Pierwszej Komunii nie jest poważnym problemem. Poważniejszą dyskusję nad Wisłą powinno wywołać ustalenie wieku młodzieży przystępującej do bierzmowania. Przyjęcie tego sakramentu dla wielu gimnazjalistów jest znakomitą okazją do kpin czy masowej rozróby. Wiele razy byłem tego świadkiem. O ile Jezus wołający: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie” nie dodawał, że muszą mieć ukończone dziesięć lat, o tyle przystąpienie do „sakramentu dojrzałości chrześcijańskiej” wymaga już zakorzenienia w Kościele i tęsknoty za przyjęciem pełnych ognia darów Ducha. A o taką postawę w gimnazjum trudno… Kiedyś w korytarzu pociągu usłyszałem dialog. Jeden z rozmówców, jak się okazało zakonnik, opowiadał: – Niedawno przygotowywałem do Pierwszej Komunii niepełnosprawne umysłowo dzieci. – Ale przecież one nic nie rozumieją – zdziwił się drugi mężczyzna. – A ty coś rozumiesz? – zripostował mnich. Zapadła niezręczna cisza.

Marcin Jakimowicz

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)