Lądowanie w stylu retro
To była jedyna taka okazja w Łodzi od niepamiętnych czasów, by ujrzeć na własne oczy bombowiec North American B-25 Mitchell z czasów II wojny światowej, który wylądował wczoraj na lotnisku Lublinek.
Tuż za nim na płycie łódzkiego portu usiadły także: T-28 Trojan (amerykański samolot wojskowy z lat 50. i 60.) oraz szkoleniowo-akrobatyczne Super Six i Zivko Edge 540. Czterema maszynami, które wylądowały tylko dla uzupełnienia paliwa, grupa Niemców podróżowała na pokazy lotnicze do Moskwy.
Piloci dali nad Lublinkiem piękny popis. Największe owacje zebrał B-25, który najpierw majestatycznie przeleciał nad pasem startowym, a potem eleganckim skrętem wyszedł w górę.
– Piękny, po prostu dzieło sztuki – zachwycał się bombowcem Ireneusz Kostrzewski, pasjonat lotnictwa.
– Prawdziwe unikaty. Szkoda, że w Łodzi nie możemy częściej oglądać tak wspaniałych maszyn – żałował Andrzej Skubała.
Niemcy wylądowali na Lublinku tylko po paliwo. Zamówili go aż 5 tysięcy litrów. – Najpierw upewnili się, czy aby na pewno mamy wszelkie niezbędne atesty. Oczywiście mamy – zapewnił Wojciech Błasiak, wiceprezes zarządu Lublinka. Uzupełnianie zbiorników trwało ponad godzinę.
– Do Łodzi przylecieliśmy z Salzburga w Austrii. Po drodze do Moskwy, gdzie zostaliśmy zaproszeni na pokazy lotnicze, będziemy jeszcze lądować po paliwo w Wilnie i w Witebsku – powiedział reprezentujący pilotów Matthias Dolderer. – Pierwszy raz lecimy tak daleko na wschód.
Niemieccy piloci i ich maszyny stanowią profesjonalną grupę, zarabiającą pokazami lotniczymi na życie. Wielu łodzian było zawiedzionych, że samoloty można było obejrzeć tylko zza płotu okalającego płytę postojową lotniska. Niestety, podejść bliżej zabraniają przepisy bezpieczeństwa.
Po zakończeniu air show w Moskwie, Niemcy w powrotnej drodze do domu znów wylądują w Łodzi po paliwo.
(pij)