Treser tygrysów zginął w środę zaatakowany przez swojego podopiecznego w jednym z włoskich cyrków. Ciężko ranna została również żona mężczyzny. Inny tygrys zaatakował ją, gdy wbiegła do klatki próbując pomóc mężowi.
Ofiara to 70-letni Holender, który uchodził za bardzo doświadczonego pogromcę dzikich zwierząt. Do tragedii doszło podczas treningu. Specjaliści przypuszczają, że powodem ataku tygrysów nie była agresja, lecz chęć zabawy. (miz)