Kwatera dla majora
Ma 52 lata i żadnego miejsca zamieszkania.
Miał za to mundur majora kawalerii pancernej i wielki talent do
przekonywania ludzi, że... dużo może. Jedna rodzina gościła go aż
osiem dni, zanim połapała się, że ma do czynienia z oszustem -
opisuje "Gazeta Poznańska".
09.05.2006 | aktual.: 09.05.2006 07:04
Major dla rodziny z okolicy miejscowości Zduny miał kilka zalet. Po pierwsze obiecywał, że załatwi przeniesienie syna odbywającego właśnie służbę wojskową w pobliże miejsca zamieszkania. Dla kochającej i tęskniącej rodziny to już dużo, ale szczodry major dorzucił jeszcze dwa "bonusy".
Zapewniał, że może załatwić zniżki w opłatach za dostawę gazu i energii elektrycznej - mówi Włodzimierz Szał, rzecznik KPP w Krotoszynie. Lep okazał się skuteczny, bo rodzina zupełnie obcego majora gościła aż osiem dni. Ten jadł, popijał alkohol, prosił także o pieniądze na karty telefoniczne. W sumie gość noszący oficerskie szlify kosztował rodzinę już 1000 zł.
Ósmego dnia zaczęli coś podejrzewać i poprosili pana majora, aby uregulował rachunek w pobliskim sklepie. Na co major uniósł się honorem i powiedział, że nie zapłaci, bo czuł się jak najbardziej zaproszony. Wtedy właśnie rodzina zdecydowała się donieść na policję.
W trakcie przesłuchania z majora został jedynie mundur. Nosił go 52-letni rencista Andrzej T. Nie miał stałego miejsca zamieszkania, a ostatni meldunek sprzed lat pochodził z województwa kujawsko-pomorskiego. Syna goszczącej go rodziny poznał na dworcu kolejowym w Pile i tak znalazł kwaterę na osiem dni.
Krotoszyńska policja sprawdza, czy przyszywany major nie ma na swoim koncie więcej takich występów - donosi "Gazeta Poznańska". (PAP)