Kuria ofiarą afery Stella Maris?
Prawnicy gdańskiej kurii znaleźli sposób na
wyjście z wielomilionowych długów po aferze wydawnictwa Stella
Maris, bez licytowania majątku: przekonują sądy, że Kościół padł
ofiarą finansowego skandalu - donosi "Gazeta Wyborcza".
28.09.2005 | aktual.: 28.09.2005 07:34
Komornik Artur Zieliński z Inowrocławia sprzedał już na licytacjach samochody, które na co dzień służyły arcybiskupowi gdańskiemu Tadeuszowi Gocłowskiemu. Znaleźli się też kupcy na większość urządzeń poligraficznych kościelnego wydawnictwa Stella Maris. Teraz pod młotek miały pójść - za pół ceny - m.in. zabytkowe meble i obrazy z siedziby gdańskiej kurii.
Plany komornika są już jednak nieaktualne. - Nie prowadzę już czynności egzekucyjnych w archidiecezji. Kościół zaczął skutecznie bronić swoich interesów i majątku, przyznaje Zieliński.
Kościelni prawnicy zakwestionowali przed sądami prawomocność bankowych tytułów wykonawczych. Dwa postępowania komornicze zostały już przez sądy zawieszone w trybie przymusowym. Kuria wykazuje bowiem, że jest nie tyle sprawcą, co jedną z ofiar afery Stella Maris. Wydawnictwo robiło długi, ponieważ zarządzający nim ekonomiści brali kredyty bez konsultacji z biskupem - a tylko on ma prawo do decyzji w takich sprawach.
- To tak, jakby 15-letnie dziecko poszło do salonu mercedesa i wyjechało stamtąd najdroższym modelem, dając słowo honoru, że rodzice zapłacą - mówi jeden z prawników. - Podobnie banki udzielające kredytów Stella Maris nie dochowały staranności, by sprawdzić, czy strona jest zdolna do zaciągnięcia zobowiązań.
Pracownicy gdańskiej kurii podkreślają, że Kościół spłaci kwoty kredytów Stella Maris - ale z odsetkami ustawowymi, a nie wielokrotnie wyższymi karnymi, naliczonymi przez banki. Dług zmaleje wówczas z kilkudziesięciu milionów złotych do kilkunastu milionów. Gdańska kuria będzie w stanie zapłacić te pieniądze. (PAP)