Kupił grób, szuka zwłok
Adam Puzio wykupił plac na cmentarzu w Łagiewnikach dla swojej zaginionej córki. Chociaż jej nie pochował, bo ciała nie znaleziono, przychodzi regularnie na ten symboliczny grób - pisze "Express Ilustrowany".
Prokuratura wznowiła właśnie zawieszone śledztwo w sprawie Iwony Lisowskiej, która zaginęła w tajemniczych okolicznościach 11 listopada 1992 roku. Jej ciała szukali policjanci, rodzina, a nawet 30 jasnowidzów. Bez rezultatów. Zaginęła w wieku 32 lat, teraz miałaby 46...
Ostatni raz widział ją mąż. I to właśnie jego Adam Puzio obwinia za zniknięcie córki. Przed zniknięciem, wieczorem, byłem u córki w domu i rozmawialiśmy. Kiedy następnego dnia rano podjechałem do jej domu mój zięć leżał już sam w łóżku - opowiada pan Adam. Zaczął krzyczeć, że ona go zostawiła i wyjechała do Niemiec, gdzie wcześniej już pracowała. Prokuratura mu uwierzyła, ale ja wiem, że to nie miało sensu. Iwona właśnie wykańczała dom, który jej kupiłem i dostała w Łodzi pracę swoich marzeń. W ogrodzie, za domem odnalazłem zakopane ubrania córki.
Prokuratura badała sprawę, ale nigdy nie skierowała jej do sądu. W końcu z braku dowodów w 2004 roku sprawa została zawieszona. W sierpniu 2005 roku Sąd Rejonowy uznał Iwonę Lisowską za zmarłą. Szukając prawdy pan Adam sprawił, że wznowiono zawieszone śledztwo - pisze "Ekspres Ilustrowany". (PAP)