Kule świstały po podwórku
Dzisiaj zapadnie decyzja, czy do aresztu trafi 51-letni mężczyzna, który w niedzielę w nocy omal nie zastrzelił mieszkańca Gogolina.
Dochodziła pierwsza w nocy, gdy mieszkającego przy ulicy Sosnowej 47-letniego mężczyznę obudziły hałasy dobiegające z podwórka. Gdy wyszedł na dwór, dostrzegł jakąś postać obok swojego volkswagena passata, zaparkowanego 10 metrów dalej. Krzyknął, chcąc spłoszyć intruza. Wtedy padły trzy strzały. Potem napastnik rzucił się do ucieczki. Biegnąc strzelił jeszcze raz.
Gdy właściciel domu podszedł do auta, stwierdził ze zgrozą, że włamywacz poprzebijał opony, wyrwał radio i pociął tapicerkę. Ukradł też dokumenty zamontowanej w aucie instalacji gazowej, mapę i scyzoryk. Mężczyzna zawiadomił policję.
Pies tropiący doprowadził policjantów do oddalonych o około kilometra zabudowań – relacjonuje nadkomisarz Karolina Mielnik, zastępca komendanta powiatowego policji w Krapkowicach. - W jego garażu znaleźliśmy amunicję, a w bagażniku mercedesa rzeczy skradzione z passata. Mężczyzna został zatrzymany, a w niedzielę rano policjanci dalej sprawdzali miejsca napadu. Wówczas się okazało, że strzały, które właściciel posesji uznał za odgłos broni gazowej, padły z pistoletu na ostrą amunicję.
- W trawie w pobliżu miejsca, gdzie stał w nocy właściciel passata, policjanci znaleźli trzy pociski – informuje nadkomisarz Mielnik. – Przeszukaliśmy więc jeszcze raz posesję zatrzymanego. Pies szkolony do wykrywania materiałów wybuchowych znalazł pistolet colt automatic i około 150 sztuk amunicji różnego typu.
Obaj mężczyźni się znają. Dochodziło między nimi do sporów, ale od kilku lat konflikt przygasł. Co skłoniło 51-latka do zdemolowania sąsiadowi samochodu i strzelania do niego - wyjaśnia policja. Mężczyźnie postawiono zarzut usiłowania zabójstwa, nielegalnego posiadania broni i amunicji oraz kradzieży z włamaniem i uszkodzenia samochodu. Dzisiaj sąd zdecyduje, czy go aresztować.
Michał Wandrasz