Kula w koszu
Po sobotnich silnych wiatrach na ziemię spadła kula wieńcząca jedną z wież Bazyliki Mariackiej. Druga z kul niebezpiecznie wygięła się.
Wczoraj przez ponad trzy godziny gdańscy strażacy próbowali usunąć ją z wieży. Pomógł dopiero specjalnie sprowadzony z Grupy Lotos SA najdłuższy w Trójmieście podnośnik strażacki. Zgłoszenie strażacy dostali o godz. 12.55. Natychmiast odcięto część ulicy Mariackiej, teren zabezpieczyli strażnicy miejscy. O godz. 14.10 na miejsce akcji przyjechała strażacka drabina o długości 32 metrów. Ta była jednak bezużyteczna. Okazało się, że do kuli brakuje jej ponad 13 metrów. Do akcji wezwano więc alpinistów z gdańskiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej. Ci przez ponad godzinę próbowali dostać się na wieżę z dachu bazyliki. O 16.30 musieli się jednak poddać. Dojście do kuli z ich pozycji było niemożliwe nawet ze specjalistycznym sprzętem.
Niebezpieczeństwo wisiało w powietrzu do godziny 17. O tej porze pod Bazylikę podjechał podnośnik gaśniczy z zakładowej straży pożarnej rafinerii. Jego ramię wysuwa się na ponad 50 metrów. Ratownicy liczyli więc, że bez problemów sięgnie kuli.
O 17.35 wszystko już było wiadome. Ponad dwukilogramowa kula spoczęła bezpiecznie w koszu podnośnika. Ratownicy sprawdzili też pozostałe elementy zdobiące wieże.
- To była naprawdę trudna akcja - komentuje st. kpt. Waldemar Miłejko z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 w Gdańsku Wrzeszczu. - Wielokrotnie uczestniczyliśmy w podobnych działaniach, ale to stanowiło prawdziwe wyzwanie.
Marcin Tymiński