Kulą w dynie
Legnica. Gumowe pociski używane przez policjantów do rozpraszania zamieszek wpadają do ogródków sąsiadujących ze strzelnicą
29.07.2004 | aktual.: 29.07.2004 08:12
- Codziennie znajdujemy te kule w ogórkach, na trawnikach - skarży się Elfryda Staszków. - Jestem emerytką i często przychodzę na działki z wnuczką. Nie daj Boże, żeby została trafiona
Pracowniczy Ogród Działkowy „Meliorant” przy ul. Bielańskiej w Legnicy sąsiaduje ze strzelnicą użytkowaną przez Ligę Obrony Kraju. Pani Staszków schyla się i podnosi z ziemi gumową kulkę, a potem drugi pocisk w kształcie walca. - Dotychczas nie wiedzieliśmy co to jest - mówi kobieta.
- Myślałam początkowo, że to jakieś zabawki. Dopiero znajomy powiedział, że są to kule z policyjnych karabinów. I wtedy się przestraszyliśmy. Kobieta w średnim wieku, właścicielka działki nr 61, położonej tuż przy nasypie strzelnicy opwiada: - Strzygłam trawę, gdy usłyszałam jakieś bzykanie na uchem. - Za chwilę zobaczyłam czarny gumowy pocisk na ziemi. Na swojej działce znalazłam co najmniej dziesięć takich pocisków – mówi. Kule spadały na pięciu działkach w pobliżu strzelnicy. We wtorek znaleźliśmy sześć pocisków.
- Może to są rykoszety? - zastanawia się pani Staszków. - Od wielu lat nie zdarzyło się, żeby spadł tu jakiś pocisk. Teraz mamy ich urodzaj. Na szczęście jeszcze nikomu nie stała się krzywda. Ale Pan Bóg kule nosi.... Działkowicze nie wiedzą, kto strzela. Nie informowali o tym policji, ani kierownictwa strzelnicy. - Ale coś z tym trzeba zrobić, bo na ogródkach jest coraz bardziej niebezpiecznie - mówią. - Strach tu przychodzić w weekendy na grilla. Stanisław Kowalczyk z LOK-u, kierownik strzelnicy jest zdziwiony, że takie rzeczy dzieją się w sąsiedztwie jego obiektu. Gdy pokazaliśmy mu pociski, które znaleźliśmy, szukał jakiegoś wytłumaczenia.
- My strzelamy tylko z broni na ostrą amunicję – wyjaśnia Kowalczyk. - Takich gumowych pocisków używają jedynie policjanci. Kierownik przyznaje, że z jego strzelnicy korzystają funkcjonariusze z Samodzielnego Oddziału Prewencji w Legnicy. - Chyba pod koniec czerwca zorganizowali oni dla policjantów z całego województwa pokazową imprezę strzelecką - mówi Stanisław Kowalczyk. - Potem na strzelnicy było mnóstwo tych gumowych pocisków. Kierownik przypuszcza, że mogły pozbierać je później dzieci. - Może to one strzelają z procy na ogródki albo je tam wrzucają? - zastanawia się. - Bo potem policjanci nie robili już żadnych zawodów. Ta cała sytuacja jest dla mnie nie do pojęcia. Bo pocisk nie ma prawa wylecieć poza strzelnicę. Teoretycznie mógł wpaść do ogródka, gdyby ktoś strzelał spoza strzelnicy – zastanawia się Kowalczyk. Andrzej Kwaśny, dowódca Samodzielnego Pododdziału Prewencji twierdzi, że gumowe pociski można znaleźć nawet w centrum miasta albo w parku .
- Po prostu na strzelnicach w Dobrzejowie i na ul. Bielańskiej jest ich bardzo dużo. Przypuszczam, że zbierają je dzieciaki i to one je rozrzucają – mówi. Kwaśny potwierdza, że ostatni raz z broni gładkolufowej (na gumowe naboje) jego policjanci strzelali na ul. Bielańskiej w czerwcu. A po raz ostatni funkcjonariusze byli na tej strzelnicy 9 lipca. Nie mieliśmy żadnych sygnałów, że pociski padały na ogródki działkowe – mówi Ryszard Zaremba z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej policji we Wrocławiu. Jednak sprawę ma wyjaśnić na miejscu dwóch policjantów z Wrocławia.
Zygmunt Mułek