Ktoś tu kłamie
(PAP)
Przewodniczący sejmowej komisji śledczej Tomasz Nałęcz podważył wiarygodność zeznań Roberta Kwiatkowskiego. Nałęcz twierdzi, że znalazł dowód na to, że szef TVP wiedział z wiarygodnych źródeł o korupcyjnej propozycji Rywina już latem zeszłego roku. Sam Kwiatkowski mówił wcześniej, że o wszystkim dowiedział się dopiero w grudniu z "Gazety Wyborczej".
"Cała ta sprawa, Rywingate, przynosi szkodę wszystkim, którzy nawet pośrednio, przypadkowo się w nią zaangażowali. Przynosi także szkodę nam. Ja czuję niecierpliwość pewną, że czas byłoby w jakiś sposób przerwać milczenie na ten temat ze strony telewizji publicznej. Tym bardziej, że jesteśmy otoczeni nieprzychylnymi nam mediami. Ty masz swoje powody, Robert, żeby sam nie występować - znam je i rozumiem" - taki fragment wypowiedzi Sulika z posiedzenia Rady Nadzorczej TVP 21 stycznia adresowanej do prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego odczytał szef sejmowej komisji śledczej Tomasz Nałęcz (UP). Zdaniem Nałęcza "kluczowe" jest ostatnie zdanie Sulika.
Kwiatkowski wyjaśniał, że - jego zdaniem - Sulikowi chodziło, by szef TVP nie występował "zbyt aktywnie, jako komentator (...), bowiem jest uczestnikiem".
Innego zdania był Nałęcz: "Rozumiem, że nie o tym mówił. Chodziło mu o coś więcej, niż o te oczywistości. Rozumiem, że jest jakaś wiedza, która nie jest wiedzą potoczną, zaczerpniętą z lektury Gazety Wyborczej i obserwacji mediów" - powiedział Nałęcz.
Kwiatkowski zeznaje dzisiaj już po raz trzeci. Jeśli komisja zakończy jego przesłuchiwanie, następny będzie Lew Rywin.