Kto się boi Monaru?
W Wierzbiu (pow. miechowski) powstał Ośrodek Monaru. Mieszkańcy wsi, którzy o nowych sąsiadach dowiedzieli się kilka dni temu, są oburzeni. "Dlaczego u nas, w środku wsi, po kryjomu?" - pytali na zebraniu zorganizowanym przez wójta w środę - pisze "Dziennik Polski".
27.05.2005 | aktual.: 27.05.2005 10:25
Ośrodek Monaru przeniósł się do Wierzbia z Ochotnicy Dolnej. Spółdzielnia Inwalidów, która dzierżawiła nam dom w górach, musiała go sprzedać. Nie było nas stać, by wykupić go za 200 tysięcy złotych - tłumaczy Marek Zygadło. Dom w Wierzbiu nieodpłatnie wydzierżawili im obcy ludzie, mieszkający w USA. Chcieli, by służył potrzebującym.
Bomba wybuchła we wtorek, kiedy o ośrodku Monaru, dowiedział się wójt. Zdenerwowałem się nie na żarty! Bo jak to - bez żadnego słowa sprowadzać się do wsi? Zażądałem wyjaśnień - tłumaczy dziennikowi Jan Żebrak, wójt gminy Charsznica.
Mieszkańcy byli podzieleni. Nie jesteśmy źli - mówiła jedna z kobiet. Chcemy im pomóc, ale musimy wiedzieć, czy nie zagrażają naszym dzieciom, czy nie będą nas zaczepiać? - mówią mieszkańcy. Matki chciały wiedzieć, czy narkomani przebywający w ośrodku nie są zakażeni wirusem HIV. Wójt dopytywał: A jakby tak komar ugryzł narkomana, a potem mnie. To byłbym zakażony? Marek Zygadło tłumaczył, że żadna z osób przebywających w ośrodku nie jest zakażona HIV. Mogę przedstawić wyniki badań - podkreślał.
Najbardziej zaciekli nie chcieli słuchać żadnych wyjaśnień: Nie chcemy ich tu i koniec! Niech budują dla takich ośrodki gdzieś daleko od ludzi. My tu chcemy mieć spokój! Marek Zygadło uspokajał. Jeżeli nas nie przyjmiecie, zamkniemy ośrodek. A ci młodzi ludzie, którzy się tu leczą, pójdą na ulicę. Zebranie skończyło się zapowiedzią kolejnego spotkania - informuje "Dzienniki Polski". (PAP)