Kserokopiarki obłożone haraczem
"Rzeczpospolita" pisze o kontrowersyjnej opłacie reprograficznej, którą muszą płacić importerzy kserokopiarek. Wynosi ona od 1 do 3% wartości sprzedanego urządzenia i ma zrekompensować autorom i wydawcom straty, jaki ponoszą wskutek powielania ich dzieł.
07.12.2008 | aktual.: 08.12.2008 00:37
Opłata przekazywana jest dwóm licencjonowanym przez resort kultury stowarzyszeniom, które dysponują otrzymanymi pieniędzmi. "Rzeczpospolita" pisze, że trafiają one do stowarzyszeń tak zwanego zbiorowego zarządzania: "Polska Książka" oraz "Kopipol". W 2006 roku otrzymały one blisko 2 i pół miliona złotych, rok później blisko 3 i pół miliona. Mają one obowiązek przekazać pieniądze stowarzyszeniom twórców, ale na bieżącą działalność mogą zatrzymać 30% wpływów - większość z tej sumy jest przekazywana na wynagrodzenia czy fundusz socjalny.
Ze stowarzyszeniami procesuje się importer kserokopiarek firma Euroimpex, która zauważa, że wiele urządzeń kupowanych jest przez komendy policji czy prokuratury, gdzie nie służą one do nielegalnego powielania tekstów. Przedstawiciele firmy twierdzą, że rozporządzenie ministra kultury o tak zwanej opłacie reprograficznej jest niekonstytucyjne.