Krzyk zza ściany
Rodzinne tragedie słychać przez ściany miejskich bloków i w sąsiedzkich plotkach. Gdyby sąsiedzi nie byli obojętni, gdyby mieli kogo alarmować, być może uniknęlibyśmy szokujących odkryć martwych noworodków w beczkach, dziecka więzionego w klatce - zastanawia się "Polityka".
01.10.2003 | aktual.: 01.10.2003 10:06
O przemocy domowej mówi się w mediach, piętnuje w kampaniach społecznych typu "dom nie jest ringiem" albo "zupa była za słona". Ale tak naprawdę każda przemoc domowa dzieje się wśród świadków w małych lokalnych środowiskach. Blisko 90% Polaków uważa, że pomoc ofiarom przemocy w rodzinie jest obowiązkiem moralnym każdego człowieka. 75% domaga się kary dla stosujących przemoc wobec najbliższych. Jednak z tych samych badań wynika, że połowa Polaków nie zamierza wtrącać się w sprawy rodzin z problemami przemocy domowej - pisze Marcin Kołodziejczyk w "Polityce".
Psychologowie i pracownicy organizacji pozarządowych twierdzą, że nikt nie uczy Polaków bycia społeczństwem obywatelskim. Telefon na policję, że sąsiad znęca się nad żoną i dzieckiem wciąż traktowany jest przez większość nie jako próba pomocy lecz donos - pisze "Polityka".