PolskaKrwawa szkolna wigilia

Krwawa szkolna wigilia


Do mrożących krew w żyłach wydarzeń doszło podczas klasowej wigilii w Zespole Szkół Gastronomicznych przy ul. Sienkiewicza w Łodzi. Jeden z uczniów został wywołany przez kolegę z klasy i ciężko zraniony nożem. Życie uratowała mu szybka interwencja chirurga.

Krwawa szkolna wigilia

20.12.2003 | aktual.: 20.12.2003 11:21

Łukasz, trzej jego koledzy z Technikum Gastronomicznego oraz Jarek – ich znajomy – przed lekcjami spotkali się na "Manhattanie" w pobliżu garaży. – Chcieliśmy uczcić klasową wigilię. Wypiliśmy więc po piwku – opowiada Łukasz, wysoki, mocno zbudowany 18-latek.

Podczas spotkania, które trwało półtorej godziny, młodzieńcy raczyli się również mocniejszymi trunkami. Gdy zaszumiało im w głowach, doszło do sprzeczki.

– Jarek, z którym kiedyś chodziłem do zawodówki, zaczął mi przygadywać. "Trefisz, boisz się mnie uderzyć" – prowokował. Nie byłem na niego zły. Podszedłem i lekko musnąłem go pięścią w twarz. Chciałem udowodnić, że się nie boję.

Jarek nie dał za wygraną. Doszło do przepychanki. Łukasz przeprosił go i uczniowie poszli na lekcje. Jednak Jarek skrzyknął kumpli i pojawił się z nimi przed szkołą. – Wywołał mnie z klasy. Zaproponował, żebyśmy porozmawiali na ulicy. Zgodziłem się – mówi Łukasz.

Świadkowie opowiadają, że doszło do bójki. W pewnej chwili Łukasz odwrócił się plecami do Jarka. – Poczułem, że wbija mi w udo nóż. Trysnęła krew. Na szczęście z pomocą pospieszył mi jeden z moich kolegów. Gdy zobaczył, że jestem zalany krwią, zaciągnął mnie na pogotowie – kontynuuje chłopak.

Rannemu pomocy udzielił Krzysztof Kawczyński, chirurg z ambulatorium w Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego. Chłopak miał uszkodzoną tętnicę i stracił dużo krwi. – Miał ogromne szczęście. Gdyby pojawił się później, pewnie wykrwawiłby się na śmierć – mówi lekarz.

Łukasz trafił na Oddział Chirurgiczny Szpitala im. Kopernika. Przeszedł operację. Jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. Wczoraj o wydarzeniach, które rozegrały się podczas kolacji wigilijnej, mówiła cała szkoła.

– Do Łukasza nie mieliśmy nigdy większych zastrzeżeń. Dobry sportowiec, uczeń. Zupełnie nie wiem, dlaczego doszło do tak groźnych porachunków – mówi Halina Jędrzejczak, dyrektorka Zespołu Szkół Gastronomicznych.

Dyrektorka próbowała wyjaśnić zdarzenie sama. Rozmawiała z kolegami Łukasza. Wezwała także do szkoły ich rodziców. Wyjaśnieniem sprawy zajęli się funkcjonariusze z komisariatu policji na Śródmieściu. Nożownik został zatrzymany. Nie udało się jednak odnaleźć noża, którym zranił kolegę. Na jego butach i ubraniu były ślady krwi ofiary. Mężczyzna przyznał się do stawianych mu zarzutów.

– Zarzucamy mu spowodowanie ciężkich obrażeń ciała zagrażających życiu. Grozi za to od roku do dziesiąciu lat więzienia – mówi kom. Piotr Sumiński, zastępca komendanta komisariatu na Śródmieściu.

(em)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)