Królowie odchudzania
Puszyści łodzianie w sobotę na dorocznym balu maskowym wybrali "Króla i królową odchudzania". Rekordziści schudli: 38, 28,5 oraz 8 kilogramów.
– W tych czterech koszach jest 38 kilogramów jabłek. Dokładnie taka sama ilość tłuszczu zniknęła w ciągu 10 miesięcy z pani Haliny Kowalewczany, tegorocznej "Królowej odchudzania" – pokazywała zgromadzonym Henryka Łyczko, szefowa klubu puszystych.
Pani Halina jeszcze wiosną ubiegłego roku ważyła 136 kilogramów. – Chorowałam. Po wyjściu ze szpitala lekarz zmieniał mi leki, zaczęłam ćwiczyć aerobik w wodzie i wprowadziłam nietypową dietę: ograniczałam biały ser i jabłka. Kiedyś 150-gramowe opakowanie twarożku zjadałam na śniadanie, teraz musi mi ono wystarczyć na cztery dni – opowiada kobieta. – Ćwiczę dwa razy w tygodniu aerobik w wodzie, a codziennie dwa razy po pół godziny sama się gimnastykuję w domu. To jeszcze nie koniec mojego odchudzania, bo nadal ważę za dużo– opowiada pani Halina. Pracownicy klubu podkreślają, że "Królowa odchudzania" swój sukces w dużej mierze zawdzięcza pozytywnemu nastawieniu: zawsze jest uśmiechnięta, chętna do gimnastyki i niczym się nie zraża.
Wicekrólowa Bogusława Krautsztrung ważyła pół roku temu 101,5 kg. Zrzuciła 28,5 kilograma. – Nie zawsze byłam puszysta – opowiada. – W sukni ślubnej ważyłam 58 kilogramów. Potem urodziłam, wykarmiłam piersią troje dzieci i dorobiłam się nadwagi. Pani Bogusława pod okiem lekarza stosowała dietę 1000 kalorii (jadła 5 razy dziennie, ale w małych porcjach) i dwa razy w tygodniu ćwiczyła aerobik w wodzie. – Pierwsze zajęcia w basenie bardzo mnie zmęczyły. Teraz aqua aerobik to dla mnie przyjemność– mówi. – Teraz ważę 73 kilogramy i mąż martwi się, że będzie musiał kupić mi nowe ubrania.
Pan Zdzisław Wusiakiewicz (teraz 118 kilogramów) w ciągu miesiąca zrzucił 8 kilogramów sadełka. – Trzy razy w tygodniu ricochet, mniej tłuszczu i potrawy gotowane zamiast smażonych – opowiada o swoim sposobie na walkę z kilogramami. – Dla mnie to dopiero początek mojego odchudzania. Choć w porównaniu z paniami zrzuciłem bardzo mało, to i tak zostałem królem, bo w klubie panowie to rodzynki.
Jak się odżywiać, aby schudnąć, a potem już nie tyć? Recepta sprowadza się do prawidłowego sposobu żywienia i ćwiczeń. Dr Wojciech Szendzikowski radzi: – Trzeba wykluczyć ze swojego jadłospisu słodycze i potrawy tłuste (każdego dnia można zjadać maksymalnie jedną płaską łyżkę tłuszczu roślinnego). Jeść dużo warzyw i owoców oraz nie łączyć produktów skrobiowych z białkiem. Potrzebny jest też wysiłek fizyczny: trzy razy w tygodniu gimnastyka i codziennie 20-30-minutowy spacer energicznym krokiem.
Wyborom "Króla i królowej odchudzania" towarzyszył pokaz i degustacja dań dietetycznych oraz pokaz tańców latynoamerykańskich.