Kredyt jak wyrok
Cztery miliony Polaków ma kłopoty ze spłatą długów bankowych.
18.01.2005 | aktual.: 18.01.2005 09:27
Wałbrzyszanin Ryszard Żak, do niedawna współwłaściciel prywatnej firmy, a dziś bezrobotny, nie ukrywa, że z powodu bankowego długu był o krok od samobójstwa.
Bank uruchomił kredyt w moim rachunku oszczędnościowo-rozliczeniowym, wydał kartę kredytową na nazwisko żony, a do tego czeki. Wszystko bez naszej wiedzy i zgody - twierdzi załamany. Dowiedziałem się o tym, gdy chciałem wypłacić pieniądze z bankomatu. Z konta zniknęło dziesięć tysięcy złotych. Chciałem się powiesić. Wszystko za sprawą nieuczciwej pracownicy banku. Przez nią Ryszard Żak stracił łącznie ponad 30 tys. zł. Poszkodowanych jest siedem innych osób. Oszustka zdmuchnęła im z kont nawet po 50 tys. zł. Dziś kobieta siedzi w USA, a wałbrzyszanin musi spłacać kredyt, którego nie zaciągał. Miesięczna rata to 800 zł. Co z tego, że prokuratura przyznała mi rację i wiadomo, że wina leży po stronie pożyczkodawcy - żali się Ryszard Żak. Bank okazał się nieugięty.
Roman Sklepowicz, szef Stowarzyszenia Osób Poszkodowanych przez System Bankowy, twierdzi że takich osób jak Ryszard Żak na Dolnym Śląsku są dziesiątki. Ale są też takie, które zaciągnęły kredyt świadomie i gdy pojawiły się kłopoty np. utraciły pracę nie potrafiły sobie poradzić. Mało kto bowiem pamięta, że kredyt można zawiesić, zwiększyć liczbę rat, przewalutować. Nie wolno jednak chować głowy w piasek. Tymczasem projekty ustaw o upadłości konsumenckiej są nadal w lesie. A sytuacja polskich rodzin staje się coraz bardziej dramatyczna. Ponad milion z nich nie ma z czego spłacać kredytów. Winne są bankom fortunę, bo ponad 4 miliardy złotych.
Szybko, czyli niebezpiecznie
Najbardziej rujnujące są kredyty z karty kredytowej i tzw. szybkie pożyczki na niewielkie sumy. Oprocentowanie kredytów na karcie urasta do 30-40%, a szybkich pożyczek do 300-400% rocznie. Pożyczkę może dostać każdy kto ma stały dochód. W tym przypadku nie ma ustawowego wymogu sprawdzania zdolności kredytowej - twierdzi Jerzy Bańka z ZBP. Dlatego nawet niezamożna osoba może otrzymać kilka takich pożyczek jednocześnie. Im dochody kredytobiorcy niższe tym wyższe oprocentowanie kredytu. Taki klient to dla banku ryzyko, że nie spłaci należności. Potrzebowałam kilkaset złotych na lekarstwa, a potem na święta i na wyprawkę szkolną dla wnuczki - opowiada wrocławianka Jadwiga Łosiowska. Wzięłam kilka pożyczek. Zawsze po pięćset - tysiąc złotych. Urósł kolosalny dług. Nie dałam rady. Wzięłam duży kredyt konsolidujący wszystkie należności, obciążyłam hipotekę domu.
Pazerne i bezlitosne
Banki stają się wyjątkowo pazerne i bezlitosne dla tych, którzy, w razie kłopotów ze spłatą zadłużenia, nie podejmują rozmów lecz próbują się ukrywać żeby uniknąć płacenia - twierdzi Roman Sklepowicz. Są przecież nastawione na zysk i nie zamierzają tracić. Bank był bezwzględny dla Anny Orłowskiej, mieszkanki Oławy, mimo, że była ona ofiarą oszustki. Koleżanka ukradła mi kartę bankomatową, podejrzała numer PIN - twierdzi kobieta. Na koncie było osiem złotych, a ona zrobiła debet na prawie siedem tysięcy. Nie wiadomo jakim cudem karta bankomatowa spełniała funkcję kredytowej. Sprawa trafiła do prokuratury i sądu. W tym czasie rosły odsetki kredytowe. Z bankiem nie było dyskusji. Naliczył takie procenty, że dług przekroczył dwanaście tysięcy - twierdzi wrocławianka. Prokurator wskazał na naruszenie przepisów przez bank, ale bez efektu - opowiada Orłowska. Przegrałam sprawę w sądzie apelacyjnym i to ja, a nie naciągaczka skazana prawomocnym wyrokiem, muszę spłacać ten kredyt.
Posłowie się głowią Rząd, posłowie a nawet komitety społeczne chcą pomóc zadłużonym, niewydolnym finansowo. Od roku Prawo i Sprawiedliwość walczą o przeforsowanie projektu o upadłości konsumenckiej. Podobny projekt opracował Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Trwa też zbieranie podpisów pod projektem społecznym, który umożliwiałby osobom fizycznym ogłoszenie upadłości. O tym ostatnim PiS wyraża się krytycznie. Prowadzi do nadużyć - uważa Przemysław Gosiewski, poseł PiS. My chcemy programu naprawczego, który moblizowałby dłużnika do działania, poprawy. Poseł Gosiewski ma nadzieję, że projekt przyjmie kształt ustawy jeszcze za tej kadencji Sejmu. Uzgodniliśmy w podkomisjach najważniejsze sprawy, teraz trwają prace nad szczegółami - twierdzi. To wstyd, że nie mamy rozwiązań prawnych powszechnych w Unii i krajach anglosaskich - dodaje.
Pomysłodawcy upadłości konsumenckiej muszą się spieszyć. Każdego roku Polacy zadłużają się o dodatkowe 15-20%. Związek Banków Polskich uważa, że z kredytu korzysta co najmniej połowa populacji. Za pożyczone pieniądze kupujemy domy, samochody, jeździmy na wakacje. Kredyty udzielone osobom prywatnym czerwca ub. roku sięgnęły 90 mld zł.
Grunt to obligo
W opinii szefa Stowarzyszenia Stowarzyszenia Osób Poszkodowanych przez System Bankowy, największy nacisk na złapanie pożyczkobiorcy jest w małych, prowincjonalnych bankach. Tam funkcjonuje pojęcie obligo czyli miesięcznej normy kredytobiorców zwabionych przez pracowników banku. Robi to kierownik oddziału, księgowa a nawet sprzątaczka - twierdzi Sklepowicz. Za skuteczne działanie przyznawana jest premia. W jednym z banków w Legnicy niedawno dochodziła nawet do 30 tys. miesięcznie. W obliczu konkurencji rynkowej banki w różny sposób mobilizują swoich pracowników. Wszyscy pracują na efektywność oddziału, a wspomniane obligo to miernik skuteczności - uważa Jerzy Bańka, dyrektor ds. legislacyjnych Związku Banków Polskich. To nie oznacza, że pracownicy banków są nieuczciwi - dodaje.
Traci tylko klient Niespłacony kredyt to zysk dla firmy windykacyjnej, pośrednika sprzedającego mieszkanie wzięte na kredyt czy obciążone długiem samochody. Obciążony majątek sprzedawany jest za ułamek wartości. Dłużnik zostaje więc z niczym. Zdarza się, że bank sprzedaje wierzytelność za ułamek jej wartości, nawet gdy jest szansa na jej uregulowanie. Na długu zarabia firma windykacyjna, która kupuje go za grosze, a odzyskuje całą zaległość. Zarobkiem pożyczkodawcy są też bardzo wysokie odsetki karne za zwłokę w regulowaniu należności. Poza tym tzw. trudny kredyt wlicza się w straty i odpisuje od podatku. To kolejny zysk.
Agata Ałykow