PolskaSądowe echa sprawy wanny Wassermanna

Sądowe echa sprawy wanny Wassermanna

Proces z prywatnego aktu oskarżenia ministra-
koordynatora ds. służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna o
zniesławienie przeciwko Wandzie Gąsior z Nowej Huty rozpocznie się
za tydzień w Sądzie Rejonowym dla Krakowa Nowej Huty -
poinformowano w sądzie.

Powodem skierowania sprawy pod ocenę sądu jest fiasko postępowania mediacyjnego.

Sprawa dotyczy nieprawidłowości i nieporozumień przy budowie domu dla Wassermanna przez zięcia oskarżonej kobiety. Akt oskarżenia powstał, gdy w 2004 roku do ówczesnego posła dotarły pisma, które Wanda Gąsior wysłała do dziennikarki telewizyjnej Elżbiety Jaworowicz i prezesa TVP.

Kobieta pisała w listach o gnębieniu prywatnych przedsiębiorców przez nieuczciwych zleceniodawców i jako przykład podawała budowę domu przez swojego zięcia dla posła Wassermanna.

Proszony przez TVP o ustosunkowanie się do zarzutów poseł uznał się za pomówionego przez kobietę i sporządził przeciwko niej prywatny akt oskarżenia, dołączając kopie innych listów, które wysłała 75-letnia emerytowana nauczycielka historii z Nowej Huty Wanda Gąsior do osób publicznych. Akt oskarżenia trafił do sądu w Warszawie, a następnie, po kilku miesiącach, do Sądu Rejonowego dla Krakowa Nowej Huty.

Sprawę przekazano do postępowania mediacyjnego, które nie zakończyło się sukcesem. Trzykrotnie wyznaczany termin mediacji nie doprowadził do spotkania stron. Nie stawiał się autor aktu oskarżenia min. Wassermann, który w końcu przysłał do sądu pismo, że rezygnuje z mediacji. Jak napisał w oświadczeniu zrobił to, ponieważ "mediacja w tej sprawie była wykorzystywana przez oskarżoną jedynie celem zdyskredytowania jego osoby w oczach opinii publicznej". Zaznaczył, że mediacja ma sens tylko wtedy, gdy oskarżony zaprzestaje przestępczej działalności i wyraża wolę skruchy.

W sprawie budowy domu dla ministra krakowska prokuratura postawiła już przedsiębiorcy Januszowi D. zarzuty narażenia rodziny Wassermannów na niebezpieczeństwo utraty życia lub doznania uszczerbku na zdrowiu oraz oszustwa na kwotę 30 tys. zł. Pięciu innym osobom zarzuciła nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Podejrzanymi są podwykonawca i jego pracownicy oraz dwie osoby, które przeprowadzały kontrolę instalacji elektrycznej przed dopuszczeniem jej do użytkowania.

Powodem zarzutów jest zarówno wadliwa instalacja wanny z hydromasażem, której zalanie wodą mogło spowodować porażenie prądem, jak też inne usterki wykazana przez biegłych w kilku ekspertyzach, m.in. wadliwa i niezgodna z projektem konstrukcja i pokrycie dachu oraz usytuowanie wjazdu do garażu. Jak podaje prokuratura, zdaniem biegłych, łączny koszt usuwania stwierdzonych wad przekracza 120 tys. zł.

Na polecenie Prokuratury Krajowej śledztwo w tej sprawie przeniesiono pod koniec ubiegłego roku do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Jak informował prokurator krajowy Janusz Kaczmarek, choć Prokuratura Krajowa nie znalazła żadnych nieprawidłowości w postępowaniu krakowskiej prokuratury, to sprawa trafi do innej jednostki, by "uniknąć zarzutu stronniczości" (Wassermann jest prokuratorem z Krakowa).

Źródło artykułu:PAP
krakówproceszbigniew wassermann
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)