Doniesienie w tej sprawie złożyli wynajmujący mieszkanie studenci, którzy po kilku miesiącach zorientowali się, że w łazience zamontowana jest kamera.
Idące od niej przewody prowadziły do dwóch komputerów w sąsiednim mieszkaniu gospodarza. Jak ustalili biegli, urządzenia były jednak niekompletne i nie pozwalały na obserwowanie obrazu z łazienki.
Prokuratura zarzuciła Czesławowi J. posługiwanie się urządzeniem wizualnym w celu bezprawnego uzyskania informacji. Właściciel mieszkania w śledztwie nie przyznał się do winy i wyjaśniał, że ze względów bezpieczeństwa założył dwie kamery. Jedna umieszczona została na zewnątrz budynku, druga - w łazience, ale z widokiem na okno.
We wtorek przed sądem Czesław J. nie przyznał się do winy. Grozi mu kara do dwóch lat pozbawienia wolności.