Kradziona śmierć
Zginęło sześć osób - kierowca audi oraz kierująca oplem kobieta i czworo jej pasażerów, dwie kobiety i dwoje dzieci - powiedział nam krótko po wypadku Zbigniew Chromik, prokurator rejonowy w Lublińcu. - Jedna z kobiet podróżujących oplem po przyjeździe pogotowia dawała jeszcze oznaki życia. Przybyli na miejsce lekarze próbowali ją reanimować, niestety nie udało się jej uratować.
28.07.2003 10:49
Wczoraj tuż po godzinie 10. dyżurny lublinieckiej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej otrzymał informację o wypadku. Widok, jaki zastali na miejscu strażacy, lekarze pogotowia oraz policjanci, był przerażający. W rowach po przeciwnych stronach jezdni leżały srebrne, opływowe audi a6 oraz starszy model opla corsy. Na poboczu stały uszkodzone kolejne dwa pojazdy. Przody obu samochodów leżących w rowach były kompletnie zniszczone. Nikt z jadących tymi samochodami nie przeżył.
Dzięki relacjom świadków-kierowców biorących udział w wypadku udało się odtworzyć jego prawdopodobny przebieg. Jadące z Koszęcina w kierunku Wierzbia audi a6 poruszało się środkiem jezdni lub nawet jej lewą stroną. Z naprzeciwka jechały trzy samochody. Audi bokiem uderzyło w renault megane, otarło się o drugi samochód i czołowo zderzyło się z trzecim - oplem corsą. Sądząc po śladach, kierowcy pierwszych dwóch samochodów salwowali się ucieczką na pobocze, dzięki czemu jedynie ocierali się o pędzące audi. Być może oślepiona słońcem kobieta prowadząca opla nie dostrzegła na czas zbliżającego się niebezpieczeństwa, być może nawet nie miała już szans na reakcję. Siła uderzenia była potężna. Zmiażdżone audi, zanim wpadło do rowu po swojej stronie jezdni, obróciło się o 180 stopni. Całkowicie zniszczony opel wypadł z jezdni pod kątem prostym.
- Widziałem, jak audi wyprzedzało jakiś samochód, zanim wpadło na nasze samochody - powiedział nam kierowca vw bory, drugiego z potrąconych samochodów, jednak jeszcze po południu policjanci nie potwierdzili nam tej relacji twierdząc, że audi nie wyprzedzało żadnego samochodu.
Policjanci i prokurator wykonujący na miejscu czynności dochodzeniowe dopiero po dłuższym czasie zdołali ustalić personalia ofiar wypadku. Oba zniszczone samochody miały niemieckie numery rejestracyjne. Początkowo sądzono, że kierowcą audi był obywatel Niemiec, wcześniej mieszkający w leżącym niedaleko od Koszęcina Strzebiniu. Po kilku godzinach okazało się, że mężczyzną, który zginął w samochodzie, był 36-letni mieszkaniec Strzebinia, który bez wiedzy właściciela, swojego znajomego, wyruszył w drogę. W posiadającym niemieckie numery rejestracyjne oplu zginęły dwie Niemki z Goerlitz i Polka oraz dwaj chłopcy w wieku 14 i 4 lat.
Marek Liberadzki