Kozioł ofiarny Magdalenki

Prokuratura winę za złe przygotowanie ubiegłorocznej akcji w Magdalence, w której zginęło dwóch policjantów, zrzuciła na jednego oficera - podinsp. Grażynę Biskupską. Wczoraj prokuratura w Ostrołęce wezwała Grażynę Biskupską, naczelniczkę wydziału terroru kryminalnego Komendy Stołecznej Policji, na przesłuchanie w charakterze podejrzanej - pisze "Super Express".

Wśród zarzutów, jakie usłyszała policjantka, są: brak łączności, brak rozpoznania miejsca, brak systemu ratunkowego w trakcie trwania akcji. Co ciekawe, zarzuty dotyczyły też części zadań, z którymi Grażyna Biskupska nie miała nic wspólnego. Policjantka odmówiła wczoraj składania wyjaśnień. "Potwierdzam, że postawiono mi zarzuty obejmujące całość akcji w Magdalence, tak przygotowanie operacyjne, jak i przebieg szturmu antyterrorystów" - "SE" cytuje Grażynę Biskupską. "Zajmują one dwie i pół strony papieru. Więcej informacji z uwagi na dobro prowadzonego postępowania nie mogę ujawnić" - dodała.

Naczelnik Biskupska jest jedyną osoba przygotowującą akcje w Magdalence, której prokuratura postawiła zarzuty. Spokojnie spać może głównodowodzący szturmem antyterrorystów, podczas którego zginęło dwóch z nich, a kilkunastu zostało rannych. Jan Pol, zastępca szefa stołecznej policji, rozpoczął w poniedziałek miesięczny urlop. Przypadek? - zastanawia się dziennik.

Związki zawodowe policji już zapowiedziały, że staną murem za Biskupską. Wczorajsze zarzuty do szewskiej pasji doprowadziły też szefostwo polskiej policji. "Będziemy bronić jej przed sądem. To skandal, zarzuty postawiono osobie niewinnej, która na pewno na nie nie zasłużyła" - mówi "SE" oficer ze ścisłego kierownictwa Komendy Głównej Policji. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)