Kosztowny mobbing?
Wielomiesięczny spór prezydenta Oświęcimia
Janusza Marszałka ze skarbnikiem miasta Małgorzatą Plintą skończy
się w krakowskim Sądzie Pracy - pisze "Dziennik Polski".
Skarbniczka domaga się przed sądem 1,2 mln zł zadośćuczynienia i odszkodowania za doznane krzywdy w wyniku dyskryminacji i mobbingu.
O sporze prezydenta Oświęcimia ze skarbniczką stało się głośno, gdy we wrześniu ubiegłego roku nie chciano wpuścić jej do biura. Po 3 godzinach oczekiwania na korytarzu pani skarbnik otrzymała wprawdzie klucze, ale odebrano jej kompetencje w zakresie budżetu miasta, co jest jednym z głównych obowiązków skarbnika. Małgorzata Plinta poinformowała o zdarzeniu policję i prokuraturę.
Prezydent Marszałek już 10 razy przedstawiał Radzie Miasta wniosek o odwołanie pani skarbnik, ale do tej pory radni nie przyjmowali jego argumentów. 30 marca taki wniosek ma być przedstawiony po raz 11 - dodaje "Dziennik Polski".
Prezydent Oświęcimia zarzuca miejskiej skarbniczce niekompetencję i liczne nieprawidłowości w gospodarce finansowej, wykazane podczas kontroli Regionalnej Izby Obrachunkowej. Pani skarbnik twierdzi, że ustalenia pokontrolne RIO dotyczą usterek i drobnych uchybień, które zawsze mogą się pojawić, a których przyczyną było oprogramowanie komputerowe, nie spełniające określonych wymagań.
Jej zdaniem, większy wpływ na stosunki między nią a prezydentem mają krytyczne artykuły jej syna na temat działania władz Oświęcimia - pisze "Dziennik Polski". Artykuły prasowe nie mają żadnego związku z moją decyzją o rozstaniu się z panią Plintą - zaprzecza Janusz Marszałek.