Koszmar z ulicy Targowej
W Nowym Sączu ulica Targowa jest terenem zażartej bitwy, a raczej wojny toczonej od dawna. Zmieniają się kalendarze oraz komendanci sądeckiej straży miejskiej i policji, angażujący się w rozwiązanie konfliktu, ale strony sporu pozostają wciąż te same. Bitwy tej wojny rozniecają się z zadziwiającą regularnością. Powodem jest kamienny szaniec, jaki starsza pani usypała wokół swojej posesji.
Starsza pani najwyraźniej uważa, że nasza ulica, a raczej jej część przylegająca do posesji, stanowi jej prywatną własność - mówi Andrzej Babiński. Co rusz barykaduje drogę, tak, że z domów wyjechać trudno lub wręcz nie można. Jeżeli któreś z nas zaparkuje samochód przed swoim domem, to drugi sąsiad już nie przejedzie, gdyż na naszej dość szerokiej ulicy znowu sąsiadka nasypała sterty kamieni - dodaje.
Ludzie pokazują na leżące na jezdni kamienie i pryzmę piasku. Mówią, że policja i Straż Miejska są całkiem bezsilne.
Ulica Targowa prowadzi od ulicy Dojazdowej wijąc się między domkami jednorodzinnymi. Właśnie tam stoi posesja, w której mieszka emerytowana nauczycielka obwarowująca swe włości kamiennym szańcem. Tarasuje taki pas jezdni, że starczyłoby tego na zbudowanie solidnego chodnika. Sąsiedzi mają spory kłopot, by wyjechać z domów.
Najgorsze jest to, że na ulicę, która jest mała i ślepa, bo tylko do naszych domów, nie mają prawa wyjść dzieci, żeby się tam pobawić - żalą się rodziny Lipińskich i Marańskich. Zabawa w piłkę czy pokrzykiwania przy berku sprawiają, że emerytowana nauczycielka posługująca się dwoma imionami i dwuczłonowym nazwiskiem, wybiega przez posesję grożąc motyką i przegania dzieci używając niecenzuralnych słów - opowiadają.
Przy ulicy Targowej jeszcze do niedawna mieszkało starsze małżeństwo. Ci spokojni i szanowani ludzie wrócili do Polski z Ameryki, żeby nacieszyć się ojczyzną i czasem poszpanować jadąc wielkim amerykańskim krążownikiem szos. Po latach zaczęli mieć dosyć. Sprzedali dom. Wyjechali za wielką wodę.
Przez ten kamienny szaniec usypany przez sąsiadkę, niedawno porysowałem auto swoje i sąsiada - ubolewa Kamil Dudka. Musiałem wyjechać, ale okazało się, że jest za wąsko, by się przecisnąć. Obydwa samochody to całkiem niezłe fury więc naprawa kosztuje majątek - opowiada.
Sąsiadka czasem mówi, że broni się przed wodą, która z ulicy wlewa się na jej posesję - opowiada Bożena Kwolek. Jednak kiedy wreszcie przyjechały służby komunalne i chciały zrobić odwodnienie, to przepędziła urzędników i robotników, że nie pozwoli rozkopać swojej ulicy. Liczne interwencje policji i Straży Miejskiej na nic się zdają. Funkcjonariuszy traktuje równie źle jak nas i nasze dzieci - dodaje.
Komendant pobladł
Na hasło "ulica Targowa" Ryszard Wasiluk, komendant Straży Miejskiej w Nowym Sączu, wręcz pobladł. Szybko powściągnął emocje i zażartował, że ta ulica powinna mieć zmienioną nazwę na Wiązową, bo wówczas do sytuacji jaka tam panuje pasowałby tytuł filmowego horroru "Koszmar z ulicy wiązów". Komendant dodał, że tak jest od dawna, a jego zastępca z kolejnych podejmowanych tam interwencji mógłby napisać pracę doktorską, a może i obronić habilitację.
Według Wasiluka, przeciwko kłopotliwej i kłótliwej mieszkance domu przy ulicy Targowej właśnie wniesiona została sprawa do sądu. Próby skontaktowania się ze starszą panią okazały się daremne.
Stanisław Śmierciak