Korkociąg czerwonej głupoty
Jakie korzyści ma SLD z sitwy miejskiej?
Dlaczego ludzie rekomendowani na stanowiska oddają partii tylko 7% zarobków? - Te pytania padają w wewnętrznym dokumencie
gdańskiego SLD pt. "Wnioski z dyskusji", do którego dotarła
"Gazeta Wyborcza".
25.10.2004 | aktual.: 25.10.2004 08:47
- Baronowie zasypują syfa pudrem - konkluduje autor Stanisław Maciejski, członek Platformy Forum Gdańskiej Myśli Lewicowej (nie mylić z PO).
Kilkudziesięciu działaczy SLD spotyka się w ramach tego Forum regularnie. Wnioski z wrześniowej czterogodzinnej dyskusji poświęconej gdańskiej organizacji SLD Maciejski spisał i rozesłał do wszystkich kół partii w mieście. Dokument wywołał burzę.
Co oburza partyjne doły? Przede wszystkim arogancja kierownictwa. Miernoty z SLD dobijają się u mnie o zatrudnienie. Co oni sobie myślą? Plebs jest od zbierania podpisów na nasze listy - takie słowa Mieczysława Niewczasa, dyrektora Wojewódzkiego Urzędu Pocztowego w Gdańsku, przewodniczącego komisji rewizyjnej wojewódzkiej rady SLD, przytacza jeden z uczestników dyskusji.
Inny głos: Apele rządzicieli o łączenie całej lewicy to bezwstydne upokorzenie nas, dołów partyjnych. Oni obsadzają listy wyborcze (sobą i kolesiami), chcą mieć trzy razy większą szansę dostania się do koryta, tj. na funkcje państwowe. Ci, co byli przy rozdzielaniu lewicy, muszą zniknąć przy jej łączeniu.
W pomorskim SLD obowiązuje zasada, że jego członkowie wytypowani do rad nadzorczych muszą wpłacać do kasy SLD 7% swoich zarobków. To gorzej niż ochłap, a 30-procentowa ściągalność tej składki w całym województwie to kpina z partii i jej uczciwych członków.
I dalej o pieniądzach: Jak wytłumaczyć członkom SLD finansowanie prawicy i ich związków zawodowych środkami idącymi w setki tysięcy złotych, a pochodzącymi z firm zarządzanych przez czerwonych dyrektorów i prezesów!!?? Jakie korzyści ma SLD od ludzi z sitwy miejskiej lub partyjnej mających po kilka obiektów przynoszących duże dochody (sklepy, knajpy, biura, parkingi).
Korkociągiem czerwonej głupoty ktoś nazwał przypadek, kiedy koleś z sitwy dostaje taką fuchę, że musi zawiesić wielotysięczną emeryturę. Co na to rzecznik dyscypliny partyjnej?.
Członkom platformy nieobce są też rozterki ideologiczne: Lewica powinna być tam, gdzie są ludzie bez jedzenia, spania i wolności (...). Teraz SLD jest partią żyjącą na koszt biednych. (...) Nawet ludziom funkcyjnym dostać się do Aleksandra Żubrysa (szef gdańskiego SLD) czy do Andrzeja Różańskiego (pomorski baron SLD) jest gorzej niż do biskupa, cytuje "Gazeta Wyborcza". (PAP)