Konwój z Rubensem dojechał
To najdroższy konwój w historii polskiego muzealnictwa. Pod silną eskortą, opancerzonymi samochodami i na sygnale obrazy z Muzeum Narodowego w Warszawie przywieziono do Gdańska. Dzień i godzina ze względów bezpieczeństwa okryte były tajemnicą.
We wtorek zjawiły się pierwsze arcydzieła, wczoraj kolejne. Wystawa "Transalpinum. Od Giorgio i Dürera do Tycjana i Rubensa" (86 obrazów) to pokłosie wyjazdu "Sądu Ostatecznego" Memlinga do Wiednia, gdzie w Kunsthistorisches Museum pokazywany był nasz tryptyk. W Warszawie, od 18 września, wystawę obejrzało 130 tys. osób. - Obrazy warte są wiele milionów euro.
Ubezpiecza je austriacka firma - mówi dyrektor Wojciech Bonisławski. - Do jutra będą odpoczywały w skrzyniach. Potem trafią do sal wystawienniczych, gdzie codziennie mierzona jest temperatura i wilgotność powietrza. Koszt zorganizowania wystawy to jeden milion czterysta tysięcy złotych. Obrazy będzie można oglądać od 21 grudnia codziennie w godz. 10-20.