Kongres SLD w cieniu afer

Atmosfera wokół SLD nie poprawia się ani na
jotę. Jeszcze nie wybrzmiała do końca sprawa Andrzeja Pęczaka, a
już mamy nową aferę z rodziną Aleksandry Jakubowskiej, "lwicy
lewicy" w roli głównej - pisze "Rzeczpospolita".

Jakubowska co prawda wystąpiła z partii i Klubu SLD, ale narzuca się pytanie, ile jeszcze afer z udziałem członków Sojuszu wyjdzie na jaw, i ilu prominentnych działaczy tej partii będzie musiało wystąpić z jej szeregów, gdy SLD nareszcie się oczyści.

Nic dziwnego, że w tej sytuacji kwestia przywództwa w Sojuszu, którą ma rozstrzygnąć kongres, zeszła na drugi plan. Tym bardziej, że na rewolucję w partii się nie zanosi. Działacze - część z nich niechętnie - pogodzili się z myślą, iż na czele Sojuszu nadal będzie stał Krzysztof Janik. Jeden z szefów organizacji wojewódzkich powiedział "Rzeczpospolitej", że tylko Janik prowadzi kampanię wyborczą w partii, więc sprawa wydaje się być przesądzona. Co prawda do walki o fotel przewodniczącego postanowił stanąć też Józef Oleksy, ale czasy, gdy mógł wygrać taką walkę "z marszu" należą chyba do przeszłości - informuje "Rzeczpospolita".

Punktem zapalnym na kongresie może być wyłącznie kwestia wiceprzewodniczących, bo silne województwa chcą mieć swoich ludzi w ścisłym kierownictwie, a Janik stawia na dwóch, trzech zastępców. W dodatku na takich zastępców jak Katarzyna Piekarska, która mu się nie sprzeciwi oraz Wojtek Olejniczk, który jest jego człowiekiem, a poza tym nie ma czasu na partię. To zaś oznacza, że lider będzie rządził jednoosobowo - ocenia jeden z delegatów.

Jacek Wódz socjolog związany niegdyś z SLD uważa, że III Kongres partii może okazać się jej pogrzebem. Jeżeli kierownictwo chciało przeznaczyć na kongresową debatę półtorej godziny, a później przejść do wyborów, to znaczy iż kierownictwo nie rozumie, o co w tym wszystkim chodzi - ironizuje na łamach "Rzeczpospolitej" Wódz. Nie da się odnowić partii poprzez półtorej godziny dyskusji i wybory. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)