Konflikt między wójtem a posłem
Wójt podczęstochowskiej gminy Boronów Jihad
Rezek na oficjalnej kolacji uderzył posła Samoobrony Andrzeja
Grzesika - informuje "Gazeta Wyborcza".
01.07.2004 | aktual.: 01.07.2004 07:32
Burmistrz Lublińca Józef Kazik wydał w piątek uroczystą kolację z okazji wizyty zaprzyjaźnionych samorządowców z Węgier. Zaprosił m.in. posła Grzesika, którego Samoobrona zgłosiła do komisji śledczej w sprawie afery Orlenu, oraz wójta Boronowa Jihada Rezeka. 46-letni Syryjczyk, którego imię znaczy "święta wojna", jest obywatelem Polski od 1993 r., a w Boronowie rządzi kolejną kadencję. Do incydentu doszło już podczas powitania - relacjonuje gazeta.
Wersja posła Grzesika: - Stałem z żoną, gdy podszedł do mnie pan Rezek i powiedział, że zastanawia się, czy podać mi rękę na powitanie. Potem nieoczekiwanie uderzył mnie w twarz. Wersja wójta Rezeka: - Poseł zachowywał się prowokacyjnie. Gdy na powitanie pocałowałem dłoń jego żony, on stając obok niej, wysunął swoją rękę do... pocałunku. Chciałem ją odtrącić, jednak pochylił się i klepnąłem go w okolicy głowy. To nie było zamierzone uderzenie - czytamy na łamach "Gazety Wyborczej".
W Lublińcu nikt z notabli nie chce komentować piątkowych wydarzeń. Wójt Rezek twierdzi, że w niedzielę zadzwonił z przeprosinami do posła. W poniedziałek wziął urlop i wyjechał za granicę. Poseł Grzesik nie zamierza puścić sprawy w niepamięć: - Zastanawiam się z prawnikami, w jakiej formie powiadomić organy ścigania. Przecież naruszono godność posła - mówi.
Konflikt między partią Leppera w powiecie a wójtem Boronowa tlił się od dawna. Przed wyborami samorządowymi w 2002 r. ktoś rozrzucał ulotki nawołujące: "Arab do domu". Choć były anonimowe, zwolennicy wójta nie mieli wątpliwości, że to sprawka Samoobrony. Z kolei Rezek był sygnatariuszem listu protestacyjnego do rady powiatu po tym, jak - pod naciskiem Andrzeja Grzesika - wymieniono starostę w Lublińcu - podaje "Gazeta Wyborcza".(PAP)