Komórka pod celą
Boss gangu wołomińskiego przez telefon komórkowy kierował z celi swoją bandą. Prokuratura podejrzewa, że Robert R., pseudonim Rudy, mógł kazać zbierać haki na świadka koronnego i ustalał, co mają zeznawać świadkowie w jego sprawie - pisze "Życie Warszawy".
12.07.2004 | aktual.: 12.07.2004 10:30
Podejrzewamy, że Rudy dostał telefon komórkowy podczas widzenia lub dostarczył mu go któryś z pracowników aresztu. Nie wiemy, jak długo z niego korzystał, jednak z pewnością zdążył już wyrządzić wiele szkód. Prawdopodobnie docierał do świadków, których instruował, jak mają zeznawać, by dać mu alibi - mówi oficer Centralnego Biura Śledczego zajmujący się sprawą gangu wołomińskiego.
Wołomiński gangster trafił do białostockiego aresztu na jesieni. Tuż po powrocie z podróży poślubnej do Meksyku zatrzymali go policjanci z CBŚ. Ostrołęcka prokuratura postawiła mu zarzut handlu hurtowymi ilościami heroiny. Robert R. miał też być, zdaniem śledczych, dostawcą narkotyków dla gangu wyszkowskiego. Niedawno podczas przypadkowej kontroli celi strażnicy za pomocą tak zwanego mobil findera, czyli wykrywacza telefonów, znaleźli niewielki aparat. Gangster twierdził, że nie wie, skąd się u niego wziął.
Wydawało się, że odnalezienie telefonu u Rudego wyczuli ochronę białostockiego aresztu. Nic bardziej mylnego. Jakiś czas później kolejny telefon odkryto w celi Artura P., pseudonim Tarzan. Ten wyszkowski gangster współpracował z Rudym. Obydwu gangsterów łączyła nienawiść do świadka koronnego.
Zagrozili życiu wielu osób. Nie wiemy, czy na przykład ktoś nie wydał wyroku śmierci na świadka koronnego, który jest znany obu podejrzanym - mówi jeden z ostrołęckich prokuratorów. Rudy i Tarzan są teraz pod stałą obserwacją władz aresztu - pisze "Życie Warszawy".