Kolonijna ciąża
Rodzice, których córka zaszła w ciążę na
koloniach, mogą domagać się odszkodowania, informuje "Metro".
Płacić może wychowawca lub... ubezpieczyciel.
Opiekunowie na koloniach mają urwanie głowy. Nie dość, że muszą dbać o bezpieczeństwo kolonistek, to teraz muszą dopilnować, by te... nie zaszły w ciążę. Taki obowiązek nakłada na nich rozporządzenie Ministerstwa Edukacji. Resort chce, by opiekunowie ponosili odpowiedzialność za wszelkie uszczerbki na zdrowiu swoich podopiecznych, w tym i za przypadkową ciążę.
Tyle że dla wychowawców to duży kłopot. Powód? Upilnować małoletnich kolonistów wcale nie jest łatwo. - Musimy nasłuchiwać, obserwować i nie raz warować całą noc, by do niczego nie doszło, opowiada Marek, opiekun na koloniach w Lądku Zdroju. - W tym wieku dzieci mają burzę hormonów i nie jest ich łatwo upilnować - wtóruje mu Marta Rataj z obozu w Łebie.
Teraz jednak w myśl ministerialnego rozporządzenia jeśli będąca pod opieką wychowawców obozowiczka wpadnie, to mogą oni stanąć przed sądem pod zarzutem niedopełnienia obowiązków. Grozi za to nawet 5 lat więzienia lub wypłata... alimentów. Pierwsze tego typu sprawy toczą się już przed sądami w Krakowie, Gdańsku i Lublinie.
Kolonijni wychowawcy, by uniknąć płacenia, już zaczęli się ubezpieczać przed takimi przypadkami. Dla nich towarzystwa ubezpieczeniowe sprzedają specjalne pakiety OC. Dwutygodniowa polisa kosztuje 60 zł. (PAP)