Kolejka chętnych do karuzeli
Jutro najprawdopodobniej dojdzie do zmiany
prezesa KGHM. Rzecz niby normalna w zwykłej firmie i w typowych
warunkach - pisze w "Pulsie Biznesu" Andrzej Nierychło.
Według niego, KGHM nie jest jednak zwykłą firmą. Jest gigantem, który zajmuje miejsce w najściślejszej czołówce polskich przedsiębiorstw, waży w budżecie państwa, daje bezpośrednio i pośrednio utrzymanie dziesiątkom tysięcy ludzi.
Gorzej, bo warunki też nie są typowe. Wokół obsady stanowisk prezesa i członków zarządu KGHM już od dawna toczą się rozmaite gry. Stołki te należą do tzw. karuzelowych. Z byłych prezesów i wiceprezesów można by sformować pluton.
Tym razem, aby osiągnąć zamierzoną zmianę prezesa skarb państwa powymieniał kilku członków rady nadzorczej. Stąd domniemanie, że skarcona rada zrobi to, czego życzy sobie skarb. I co będzie dalej? Ano, nowy prezes porządzi aż przez kilka miesięcy.
Gdzieś we wrześniu-październiku naród skarci Sejm i ten wymieni rząd na sobie posłuszny. Następnie rząd pogoni kilku członków rady nadzorczej KGHM, a ta zrozumie, w czym rzecz, i mianuje nowego prezesa, a może cały zarząd. Może to potrwać krócej lub dłużej, ale jest raczej pewne.
Później karuzela zakręci się jeszcze raz, i jeszcze. Tak długo, aż ktoś zechce zrozumieć, jak mści się niedomyślona i niedokończona prywatyzacja, oraz zdecydować, czy ważniejsza jest kondycja wielkiej i ważnej firmy, czy też to, aby moje było było na wierzchu - konkluduje Andrzej Nierychło. (PAP)