Klient siedzi, adwokat jeździ
Znany łódzki adwokat Jerzy P. jeździ
nissanem patrolem, należącym do spółki z Ostrowi Mazowieckiej.
Właścicielem połowy akcji tej firmy jest Tadeusz S., klient
mecenasa, oskarżony o udział w porwaniu mieszkańca Konstantynowa -
donosi "Dziennik Łódzki".
21.04.2004 | aktual.: 21.04.2004 06:25
"Moja kancelaria prowadzi obsługę prawna kilku firm, w których ma udziały pan S. Spółka z Ostrowi działa legalnie, więc dlaczego miałbym nie korzystać z jej samochodu?" - oburza się mecenas P. "Użyczono mi nissana, bo chciałem go kupić, ale rozmyśliłem się - jest za drogi i za dużo pali. Natychmiast go zwracam..." - powiedział "Dziennikowi Łódzkiemu" Jerzy P.
Do porwania, o które jest oskarżony Tadeusz S., doszło w lutym 1999 roku. Okup miał wynieść milion złotych. Z ustaleń organów ścigania wynika, że rodzina porwanego biznesmena zapłaciła całą kwotę. Po aresztowaniu Tadeusza S. w czerwcu 2002 roku, prokuratura chciała zarekwirować m.in. cztery luksusowe samochody, których używał. Na policyjny parking trafił wtedy wspomniany nissan patrol. "Musieliśmy go jednak oddać. Nie należał do Tadeusza S., ale do firmy, w której miał udziały" - powiedział "Dziennikowi Łódzkiemu" policjant, zastrzegając anonimowość. (PAP)