Klasówka dla prezydentów
Rządzą miastem czasem przez kilka kadencji.
Ale gubią się, gdy ich zapytać o najprostsze sprawy. Kto? -
prezydenci miast. Udowadnia to "Fakt", który w pięciu największych
miastach na Śląsku przeprowadził oryginalny test dla notabli.
Dziennikarze pytali ich z zaskoczenia, ale o sprawy, które powinni mieć w małym palcu. Mieli jednak zupełnie gdzie indziej, z wyjątkiem prezydenta Katowic - Piotra Uszoka, który jako jedyny odpowiedział na wszystkie pytania. Udowodnił, że świetnie orientuje się w sprawach miasta i dobrze zna jego historię.
Andrzeja Stanię (Ruda Śląska) od wiedzy Uszoka dzieli przepaść - ocenia "Fakt". Prezydent wyłożył się na wysokości podatku za psa w mieście, choć pieniądze z tego tytułu konsekwentnie kasuje. Nie wiedział też ile kosztuje odprowadzanie ścieków w mieście.
Prezydent Rybnika Adam Fudali - to bardzo wesoły człowiek, ale słabo zorientowany. Zdaniem gazety powinien nosić przydomek "Strzelec". Aż trzykrotnie zastrzegł, że będzie strzelał. Nie wie ile jest wydziałów w urzędzie i ile kosztują miasto ścieki. Jąkał się przy wysokości budżetu ale jakoś z tego wybrnął.
Ręce opadły dziennikarzom gdy odpytywali Kazimierza Górskiego (Sosnowiec). Ten facet - pisze "Fakt" - nie zna ceny biletu komunikacji miejskiej. Cóż, skoro jeździ się służbową gablotą to taka wiedza jest niepotrzebna, ironizuje dziennik. Z czystej przyzwoitości prezydent powinien znać budżet swojego miasta. Ale nie zna! Podając jego wysokość rąbnął się o kilkadziesiąt milionów. Wydaje kasę, ale nie wie ile jej ma. Liczby wydziałów w urzędzie też nie pamięta.
Marek Kopel (Chorzów) okazał się największym rozczarowaniem, ocenia "Fakt". Pomijamy już, że nie pamiętał ile wynosi podatek za psa, to przy każdej odpowiedzi jąkał się i prosił o czas. Kopel, który rządzi miastem od 15 lat, nie wie kiedy Chorzów nabył prawa miejskie. To hańba i czas na zmianę - apeluje gazeta. (PAP)