Kierowcom puszczają nerwy
Łódzcy kierowcy zamiast jeździć, głównie stoją w korkach. Rozkopane jezdnie pod wiaduktem na ul. Pabianickiej, na wiadukcie przy ul. Aleksandrowskiej, na ul. Zgierskiej doprowadziły do sytuacji, że szybciej dojedzie się tramwajem niż samochodem.
05.09.2003 08:03
– Katastrofa! – mówi Jan Mirecki, mieszkaniec Teofilowa. – Codziennie tracę godzinę na stanie w korkach! Wczoraj córka spóźniła się do szkoły, chociaż wyjechaliśmy z domu kwadrans wcześniej niż zwykle.
– Łódzkim drogowcom należy się medal za bezmyślność! – wtóruje Józef Kaczmarek. – Rozkopali wszystko jednocześnie, a jak znam życie, to zamiast w październiku, skończą roboty w listopadzie. Absurd!
Sprawdziliśmy. Ulicą Aleksandrowską (w rejonie wiaduktu) w obie strony jeździmy jednym pasem. Długi szereg samochodów (w stronę Aleksandrowa) sięgał wczoraj skrzyżowania ul. Limanowskiego i Grudziądzkiej. Zdążający w stronę centrum stali w korku od skrzyżowania Aleksandrowskiej z Traktorową. A przejazd przez wiadukt wymagał nie lada cierpliwości – metr, dwa do przodu i postój, znów dwa metry i postój. Dramat kończył się za skrzyżowaniem z ul. Warecką. Na jezdni wiodącej z Aleksandrowa do centrum było jeszcze gorzej. Widoczne z daleka zwężenie jezdni nie interesowało kierowców. Pędzili trzema pasami i albo hamowali z piskiem albo wciskali się przed maskę innego auta. Efekt? Kilka stłuczek dziennie.
Pod wiaduktem na ul. Pabianickiej jest podobnie. Gigantyczne korki, jazda „na dwójce” (szybciej nie można) i próba sił z tramwajem. Zjazd na wschodnią jezdnię (jeździmy nią w obie strony) prowadzi przez torowisko, a kierowcom się spieszy, więc blokują przejazd tramwajom.
Na ul. Zgierskiej jest luźniej, ale w okolicach rynku kierowcy powinni szczególnie uważać. Piesi nie zwracają uwagi na nic – przechodzą przez ulicę w każdym miejscu. Kilkunastu kierowców dziennie sprawdza w ten sposób sprawność swoich hamulców.
Wkrótce drogowcy pojawią się na ul. Kopcińskiego.
(mp)