Kiełbasa przed sądem
Już ponad rok toczy się przed sądem
sprawa... o półtora kilograma zepsutej kiełbasy, znalezionej w
jednym z łódzkich sklepów. Magdalena B., kierowniczka sklepu, w
przyszłym tygodniu stanie przed sądem po raz trzeci. Może dostać
nawet rok więzienia - pisze "Dziennik Łódzki".
"W czerwcu ubiegłego roku w naszym sklepie inspekcja handlowa znalazła na stoisku z wędlinami zepsutą kiełbasę rożnową" - mówi Magdalena B., kierowniczka sklepu. "Rzeczywiście, kiełbasa była nieświeża. Znalazła się tam przez niedopatrzenie dwóch ekspedientek. Już u nas nie pracują. Zostałam ukarana mandatem, ale na tym się nie skończyło. Wezwano mnie na policję, gdzie pobrano ode mnie odciski palców, zmierzono obwód biustu, pytano o numer buta, naturalny kolor włosów i oczu. Czy policja, prokuratura i sądy nie mają pilniejszych spraw niż półtora kilograma zepsutej kiełbasy, wartej 18 zł?" - pyta Magdalena B.
Małgorzata Gołębczyk z Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Łodzi tłumaczy, że wszystko jest zgodne z ustawą: wprowadzenie do obiegu nieświeżych artykułów jest przestępstwem. Grozi za to grzywna, kara ograniczenia lub pozbawienia wolności do roku. "Takich spraw nie mamy wiele" - przyznaje. "Ma zmienić się ustawa i wtedy nie bedzie to przestępstwo, a jedynie wykroczenie".
Prokuratura Rejonowa Łódź Polesie też nie może odpuścić zepsutej kiełbasie. "W takich sprawach prokuratura i policja musi stosować takie procedury, jak przy innych przestępstwach" - tłumaczy Lidia Jóźwiak, zastępca prokuratura rejonowego.