Katastrofa wisi na włosku?
W Toruniu tylko jeden stomatolog odważył się
ogłosić swoim pacjentom, że tegoroczny limit na leczenie zębów
został wyczerpany - informuje "Gazeta Pomorska".
08.10.2003 | aktual.: 08.10.2003 07:16
Na drzwiach jednego z gabinetów stomatologicznych na Wrzosach w Toruniu od wielu dni wisi elegancko wydrukowana kartka, że nie przyjmuje się pacjentów do planowanego leczenia zębów, jedynie z bólem. Oczywiście powodem zamknięcia gabinetu jest wyczerpanie tegorocznego limitu, jaki stomatolog zakontraktował z Narodowym Funduszem Zdrowia.
"Ta kartka nie powinna się znaleźć na drzwiach. Stomatolog powinien tak gospodarzyć zakontraktowanym limitem, by pacjentów mógł przyjmować po pięć, sześć godzin codziennie" - mówi Wiesława Żenkiewicz, dyrektorka toruńskiego oddziału NFZ. "Najwidoczniej na Wrzosach albo stomatolog jest tak dobry, że był oblegiwany przez pacjentów ponad miarę, albo jakaś plaga dotknęła uzębienie tamtejszych mieszkańców, że w ciągli trzech kwartałów wyczerpali lekarzowi tegoroczny limit".
Tymczasem wszystkie oddziały NFZ zapowiadają zgodnie, że nie zapłacą za żadną wykonaną ponad limit poradę czy operację. Wyjątek ma stanowić ratowanie życie. Tymczasem wiele placówek wyczerpało swoje tegoroczne limity. Podobne larum idzie pochodem przez całą Polskę: od Tatr po Bałtyk. Nie dość, że na kwartał przed końcem roku wyczerpały się limity (inaczej: pieniądze na leczenie) to jeszcze nikt nie wie, kiedy i według jakich zasad będzie się odbywać kontraktowanie świadczeń medycznych na przyszły rok.