Kasjerka ukradła, ale odda
Proces byłej kasjerki kuratorium oświaty w Białymstoku, oskarżonej o przywłaszczenie ponad 180 tys. złotych z kont tej instytucji, rozpoczął się przed tamtejszym sądem rejonowym. 28-letnia kobieta przyznała się do zarzucanego czynu. Zadeklarowała, że odda pieniądze.
Ilonie A. zarzucono też przywłaszczenie ponad 40 tys. zł z kasy zapomogowo-pożyczkowej kuratorium, ale pieniądze te po pewnym czasie kobieta wpłaciła do kasy. Miałam bardzo trudną sytuację materialną. Żałuję tego, co zrobiłam. Nie wiem, na co się to rozeszło, wydawałam pieniądze na bieżące potrzeby - powiedziała przed sądem Ilona A.
Jak zeznała, najpierw wzięła z kasy zapomogowo-pożyczkowej kuratorium kilkaset złotych, które później próbowała spłacać pieniędzmi z kont kuratorium, a potem "sama się pogubiła". Na swoim stanowisku pracy miała do kuratoryjnych pieniędzy nieograniczony dostęp, m.in. dysponowała książeczką czekową.
Kobieta mówiła przed sądem o swej trudnej sytuacji materialnej i życiowej. Wspominała m.in. o długach męża u dealera narkotyków oraz o tym, że odsiadywał on w Niemczech karę więzienia za przemyt narkotyków, a w kraju miał długi związane także z nieudaną działalnością gospodarczą.
Przywłaszczone pieniądze poszły - jak mówiła Ilona A. - "na życie, na rachunki, nic takiego nie kupowałam". Wspomniała jednak o spłacie kilkunastu tysięcy złotych kredytu za używany samochód i zakupie kożucha dla siebie.
Powiedziała, że chce spłacić zabraną kwotę. Skradzione pieniądze chce zacząć oddawać, gdy jej mąż wyjedzie w styczniu do pracy za granicę. Liczy na to kuratorium, w imieniu którego radca prawny występuje w procesie jako oskarżyciel posiłkowy.
Sprawa przestępstwa wyszła na jaw, gdy na początku tego roku do kuratorium zgłosiła się firma, która nie otrzymała pieniędzy za bony towarowe, przekazane tej placówce. Chodziło o blisko 100 tys. zł. Okazało się wówczas, że potwierdzenia wielu przelewów bankowych zostały sfałszowane.
Wówczas podejrzana o dokonanie przestępstwa pracownica zniknęła. Przez kilka dni, zanim z adwokatem zgłosiła się do prokuratury, była poszukiwana przez policję. Okazało się, że w tym czasie rozważała ucieczkę do rodziny we Włoszech. Autobusem rejsowym dojechała nawet z Białegostoku do Katowic, ale tam postanowiła wrócić.
Po kontroli finansów kuratorium okazało się, że Ilona A. wielokrotnie zagarniała pieniądze w latach 2001-2004, przede wszystkim realizując czeki. Albo nie wpisywała ich do specjalnych rejestrów w księgowości kuratorium, albo je wpisywała, by następnie anulować, albo też pobierała większą kwotę niż wpisywana (np. 11 tys. zł, a wpisywała 1,1 tys. zł).
Ilona A. ma średnie wykształcenie, obecnie nie pracuje. Ma dwójkę dzieci, nie ma majątku.
Sąd przerwał proces na miesiąc. Wtedy zacznie przesłuchania świadków, wśród których są kurator i wicekurator oświaty w Białymstoku.