Karol i Camilla przybyli do USA
Następca brytyjskiego tronu, książę
Karol z małżonką, księżną Kornwalii Camillą, przybyli we wtorek do
Nowego Jorku, rozpoczynając ośmiodniową wizytę oficjalną w USA.
Książęca para udała się do Ground Zero (miejsce, w którym znajdowały się wieże World Trade Center), gdzie złożyła hołd ofiarom zamachów z 11 września 2001 r.
Przybycia brytyjskich gości oczekiwało tam kilkaset osób. Mała dziewczynka ofiarowała uśmiechniętej Camilli wiązankę kwiatów. Nowojorski program obejmował też otwarcie ogrodu pamięci, poświęconego 67 Brytyjczykom, którzy zginęli, kiedy porwane przez terrorystów samoloty uderzyły w wieże WTC.
Większość Amerykanów nie wykazuje jednak entuzjazmu z powodu wizyty książęcej pary.
Gazeta "USA Today" opublikowała w poniedziałek wyniki sondażu na ten temat: 81% Amerykanów w ogóle nie interesuje się wizytą Karola i Camilli. Zaledwie 19% chciałoby się spotkać z brytyjskim następcą tronu i jego małżonką; 30% wolałoby jednak spotkać się z książętami Williamem i Harrym - synami Karola i tragicznie zmarłej Diany.
Brytyjskie media doniosły, że Camilla zabrała do USA pięćdziesiąt sukienek, 20 asystentów, w tym osobistego fryzjera i wizażystkę. Pierwsza wspólna oficjalna podróż Karola i Camilli będzie kosztować brytyjskich podatników 250 tys. funtów szterlingów. Fryzjerowi trzeba będzie zapłacić 5 tys. funtów, żeby 58-letnia Camilla była przez cały czas starannie uczesana, występując u boku swego 56-letniego męża. Wizażystka bierze 500 funtów dziennie.
Camilla zabrała też ze sobą specjalnie zaprojektowane na okazję wizyty w USA kapelusze. "Świadoma, że Amerykanie będą ją porównywać z księżną Dianą, Camilla bardzo chce wyglądać jak najlepiej" - komentował "Daily Mirror".