Karate w szpitalu
21 pielęgniarek i pielęgniarzy pracujących w
jednym z rybnickich szpitali zdało egzamin ze sztuk walki -
czytamy w "Dzienniku Zachodnim".
16.08.2006 | aktual.: 16.08.2006 00:39
Po co pielęgniarzowi czy pielęgniarce znajomość technik obronnych i sztuk walki? Po to, by czuli się pewnie i bezpiecznie podczas wykonywania swoich obowiązków - podkreśla pielęgniarka naczelna z Państwowego Szpitala dla Psychicznie i Nerwowo Chorych w Rybniku Danuta Ziółkowska.
Pacjenci w szpitalu psychiatrycznym bywają bardzo agresywni. Stwarzają zagrożenie dla siebie i otoczenia. W takich sytuacjach pielęgniarze, oczywiście na polecenie lekarza, mogą zastosować przymus bezpośredni. Muszą jednak wiedzieć, jak to zrobić, by nie wyrządzić krzywdy pacjentowi - wyjaśnia.
Jak podaje gazeta, to właśnie Ziółkowska zajmowała się organizacją kursu samoobrony w szpitalu. Szkolenie ukończyło 21 pielęgniarek i pielęgniarzy. Kurs prowadził instruktor karate i szef rybnickiego klubu Karate Kyokushin Zbigniew Paliński.
Przydałoby się, żeby cały personel przeszedł podobne szkolenie. Ja nie brałam w nim udziału, choć miałam na to ochotę. Nie pracuję teraz bezpośrednio z pacjentami, więc uważam, że innym ten kurs jest bardziej potrzebny - dodaje Ziółkowska.
Ewa Krawczuk, Jarosław Rogoziński, Mirosława Oleś, Agnieszka Wawrzynek i Roman Nimcz, którzy po zaliczeniu 36 godzin zajęć zdali pomyślnie trzygodzinny egzamin końcowy, mówią, że było ciężko. Do domów wracali podrapani i cali w siniakach. Ale teraz czujemy się pewniej i bezpieczniej - zapewniają rozmówcy "Dziennika Zachodniego". (PAP)